yaoi

yaoi
yayaoi

sobota, 22 marca 2014

Korepetycje VII

Przyszedłem do domu i udałem się do naszej domowej biblioteki. Zawsze tu przychodziłem, kiedy musiałem coś przemyśleć. Nie mogłem uwierzyć tylko w jedną rzecz, jaką mi powiedział Jake. Mianowicie w to, że jestem zakochany w nauczycielu historii. Wydawało mi się to absurdalne, niemożliwe. Ale jednak. Nie przeszkadzało mi kiedy mnie całował, a wręcz przeciwnie podobało mi się to. Zasnąłem myśląc o tym.
Następnego dnia jakoś nie śpieszyło mi się do tej rozmowy z nauczycielem, szczególnie, że nadal nie doszedłem do porozumienia z samym sobą. Kiedy wybiła godzina szesnasta zadzwonił do mnie Jake i jak się dowiedział, że jeszcze nie rozmawiałem z moim nauczycielem to tak na mnie nawrzeszczał, że zacząłem się bać o moje bębenki. Po telefonie mojego przyjaciela postanowiłem udać się do domu mojego nauczyciela, ponieważ Jake groził mi, że sam mnie tam zaciągnie. Nie docierały do niego żadne moje słowa. Mam z nim dziś porozmawiać dzisiaj i koniec, kropka. I jaki jest pożytek z takiego przyjaciela? Ja nawet nie wiem jak zacząć rozmowę! Przez całą drogę, czyli ok. trzydzieści minut, zastanawiałem się co powinienem powiedzieć Rollingowi, a czego nie.

Zapukałem niepewnie do drzwi mojego byłego korepetytora. Otworzył mi drzwi szybko, zaskoczony. Wpuścił mnie do środka. Stałem tak w holu i nie wiedziałem co powinienem zrobić.

- Może ściągniesz buty, a potem mi powiesz po co tu jesteś? - powiedział. Zrobiłem to co powiedział i ruszyłem za nauczycielem w kierunku salonu. Usiadłem na kanapie obok Rollinga. Nikt z nas nie odzywał się dłuższą chwile.

- To powiesz mi co cię tu sprowadza? - powiedział historyk przerywając ciszę, która zapanowała między nami.

- Ja... no...ee – właściwie to co ja chciałem powiedzieć? Rolling spojrzał na zegarek.

- Czy mógłbyś się trochę pośpieszyć. Jestem umówiony. - powiedział. A więc to tak.

- Znowu idziesz spotkać się z tą kobietą? - zapytałem cicho. Nauczyciel spojrzał na mnie nic nie rozumiejąc.

- Ha? - w tym momencie nie wytrzymałem i wybuchnąłem. Wstałem gwałtownie.

- Nie musisz nic ukrywać! Widziałem was! - krzyknąłem oskarżycielsko. - Ciebie i jakąś kobietę! Trzymaliście się za ręce. - Rolling caly czas patrzył na mnie, też wstając.

- To nic nie znaczyło – powiedział po chwili uspokajająco – To była moja przyjaciółka, próbowała mnie pocieszyć. Wiesz... mój młodszy brat miał wypadek. Zginął na miejscu. - starał się mówić beznamiętnie, jednak wychwyciłem w jego głosie gorycz i smutek.

Było mi wstyd. Jak mogłem pomyśleć o nim źle?

- Przykro mi. Naprawdę. - powiedziałem szczerze. Musiał mocno odczuć stratę brata.

- Nie trzeba. Co się stało to się nie odstanie. - odparł. Spojrzał na zegarek – Na mnie już czas, na ciebie także, Michael.

Zaczął odwracać się w kierunku wyjścia. I coś nagle we mnie się pękło, nie umiałem tego opisać. Po prostu nie chciałem, aby odszedł. Nie teraz.

Chwyciłem go desperacko za tył koszuli.

- Czekaj! - krzyknąłem cicho. Właśnie w tej chwili zrozumiałem. - Ja nie chcę, abyś odchodził, bo Cię Kocham. - powiedziałem i poczułem jak moje policzki pokrywają się czerwienią. Zrozumiałem nareszcie swoje uczucia. Długo to trwało. Czułem na sobie jego zaskoczony wzrok. Po chwili odwrócił się do mnie całkowicie i złączył nasze usta w pocałunku.

- Ja Ciebie też Kocham – powiedział, kiedy oderwaliśmy od siebie nasze wargi. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Rolling prowadził mnie do swojej sypialni, gdzie zostałem przygnieciony do łóżka przez mojego korepetytora. Przypomniało mi się coś.

- A twoje spotkanie? - zapytałem się w przerwach pomiędzy pocałunkami.

- To może zaczekać. Teraz mam ciekawsze zajęcie – szepnął mi do ucha, po czym ugryzł je delikatnie. Jęknąłem na ten gest. Nieśmiało zacząłem rozpinać koszulę mężczyzny. Kiedy obaj nie mieliśmy już górnej części garderoby Rolling zaczął bawić się moimi sutkami, które pod jego dotykiem twardniały. Zacząłem się wiercić, pragnąc, aby jego ręce powędrowały na rosnącego w moich spodniach członka. Zielonooki powolnymi ruchami ręki zjeżdżał w dół, zbliżając się do mojego pobudzonego penisa. Zdjął mi spodnie razem z bokserkami, a potem wsadził sobie mojego członka do ust. Zaczął językiem mi dogadzać, a ja jęczałem wypychając w jego stronę biodra. Szybko osiągnąłem spełnienie, a on przełknął całe nasienie. Oblizując wargi powiedział:

- Jesteś pyszny – powiedział, a moje policzki pokryły się ponownie czerwienią. Rolling na nowo zaczął popudzać mojego penisa jedną dłonią, a druga zaś krążyła wokół mojego wejścia. Zielonooki włożył jeden palec do mojej dziurki, później doszedł drugi, a potem trzy palce poruszały się w moim wnętrzu. Kiedy byłem już gotowy Rolling wszedł we mnie powoli. Dał mi chwile czasu na przyzwyczajenie się, a potem zaczął się we mnie poruszać. Nie przestawał składać pocałunków na moim ciele. Zacząłem narzucać szybsze tempo wraz z narastającą przyjemnością. Doszedłem pierwszy, krzycząc z przyjemności pomieszanej z niewielkim bólem. Zaraz po mnie doszedł mój nauczyciel i kochanek rozlewając się po moim wnętrzu. Padł obok mnie ciężko oddychając. Odwrócił się w moją stronę i pocałował czule. Odwzajemniłem ochoczo pocałunek. I tak w ramionach nauczyciela zasnąłem wykończony, a ostatnimi słowami jakie usłyszałem było:

- Kocham Cię, Michael

Korepetycje VI

Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę! Przecież mówił mi, że mnie kocha, a tak naprawdę bawił się ze mną i moimi uczuciami! Zabolało mnie to bardzo. Oczy zaszkliły mi się od łez. To nie może być prawda! Pobiegłem jak najszybciej umiałem do domu, aby móc to wszystko przemyśleć. Tylko, że nawet w domu nie umiałem dojść do innego wniosku. Okłamał mnie! Bawił się mną! Łzy, które starałem się cały czas powstrzymać popłynęły strumieniami po moich policzkach. Nagle zdałem sobie sprawę ze swojej reakcji. Przecież to nie powinno mnie obchodzić! Teraz byłem na siebie wściekły. Nie pozwolę mu dłużej na tą głupią zabawę moimi uczuciami! Jednak sam nie daję już sobie rady i postanowiłem udać się do Jake. Jest on przecież moim najlepszym przyjacielem i zawsze mnie pocieszał i pomagał w trudnych chwilach. Droga do domu Jake zajęła mi trochę czasu. Kiedy dotarłem na miejsce to zapukałem do drzwi, które zaraz otworzył Jake. Widząc moją zapłakaną twarz bez słowa wpuścił mnie do domu. Zaprowadził mnie do swojego pokoju, po czym wyszedł. Wrócił z dwom kubkami herbaty. Po zapachu rozpoznałem, że jest malinowa. Uśmiechnąłem się mimowolnie. Wiedział, że herbata malinowa uspokaja mnie.

- No, widzę, że humor ci się poprawił. - Powiedział - A teraz opowiadaj.

I opowiedziałem mu. O korepetycjach, o pocałunkach, o wszystkich rozmowach między mną a nauczycielem i ogólnie mówiąc o wszystkim.

- Podsumowując jesteś gejem lub bi, który jest zakochany w naszym nauczycielu ze wzajemnością. - powiedział Jake. Zatkało mnie. Patrzyłem się na niego jak na kosmitę.

- Co?! - udało mi się w końcu wydusić.

- No, bo w końcu byłeś o niego zazdrosny, oddawałeś jego pocałunki i uprawiałeś z nim seks. - powiedział. Już otworzyłem usta, aby coś powiedzieć, kiedy on odezwał się – I nawet nie próbuj mi wmówić, że to był gwałt. Dobrze wiem, że jesteś silny. Pamiętasz jak skopałeś tyłki tym debilom, którzy próbowali cię okraść?

- Próbowałem się wyrwać! - krzyknąłem ze złością.

- Po pierwsze nie drzyj się kretynie, bo jeszcze mojego brata starszego obudzisz. Po drugie ty masz czarny pas z karate idioto.

- No, ale...

- Żadnych, ale. Może chciałeś tego podświadomie? Zastanów się nad tym, a później porozmawiaj z Rolling'iem. A skoro lubisz naszego nauczyciela to nie masz nic przeciwko, abym umówił się Yasmin? Choć ona i tak mówi tylko o tobie.

- Naprawdę? A właśnie dziś byłem z nią w kinie. Było naprawdę fajnie.

- Serio? - powiedział trochę zdziwiony, a potem rzekł: - Widzisz? Mówisz na Rolling'a okropne rzeczy, a sam nie jesteś lepszy.

- O co ci chodzi?

- I ty się jeszcze pytasz?! Mówisz, że Rolling umawia się z kimś za twoimi plecami, kiedy ty sam robisz dokładnie to samo!

- Hę?

- Przecież umówiłeś się na randkę z Yasmin! - powiedział ze złością mój najlepszy przyjaciel. Mówił samą prawdę. Ja uważałem, że Rolling bawi się moim uczuciami, kiedy sam robiłem dokładnie to samo. Ale ja byłem egoistyczny! Jak mogłem tego nie zauważyć.

- Jestem naprawdę głupi – powiedziałem cicho. Złość Jake'a minęła tak szybko, jak się pojawiła.

- Nie martw się, ale porozmawiać z nim musisz. - powiedział stanowczo. - Dobrze?

- Tak – odpowiedziałem. Cieszyłem się, że mam takiego przyjaciela. Pożegnałem się z Jake'iem i ruszyłem w stronę domu. Jutro czeka mnie trudne zadanie, ale najpierw sam muszę wszystko przemyśleć

Korepetycje V

Poniedziałek 15.30. Ruszyłem w stronę domu mojego nauczyciela. Byłem trochę zdenerwowany. Zdzwoniłem do drzwi i już po chwili zostałem wciągnięty do domu profesora. Zaprowadził mnie do salonu. Spojrzałem na niego. Nasze oczy się spotkały. Nie mogłem zrozumieć jednej rzeczy:

-Dlaczego we mnie?-zapytałem. Spojrzał na mnie pytająco, więc postanowiłem to wyjaśnić- Dlaczego się we mnie zakochałeś? Przecież mógłbyś mieć każdą kobietę i mężczyznę. Jesteś przystojny. Tego nie da się zaprzeczyć, więc dlaczego ja? Nie jestem nikim nadzwyczajnym, mało kto zwraca na mnie uwagę.- w odpowiedzi usłyszałem tylko jego śmiech. Spojrzałem na niego.

-Wiesz co ty mówisz?- zapytał się mnie jak tylko przestał się śmiać. Nie czekając na moją odpowiedź kontynuował:- Spójrz na siebie w lustrze. Jesteś piękny, gdybyś nie zauważył to podkochuje się w tobie połowa żeńskiej szkoły, no i może jakaś część chłopców. To jest główny powód, urzekłeś mnie swoją urodą. Do tego dochodzi twój niezwykły charakter. Na lekcji zauważyłem twoją nieśmiałość, lecz w twoich wypracowaniach jej nie było. Zastąpiła je za to stanowczość i pasja. Rozpoznałem twój charakter pisma i sprawdziłem wszystkie prace internetowe, więc wiem, że sam je pisałeś.- Zaskoczyło mnie to. Nigdy nie umiałem się oceniać. Moja matka zawsze powtarzała, że jestem zbyt surowy wobec siebie. Profesor przybliżył swoją twarz do mojej. Za blisko, zdecydowanie za blisko. Moje serce przyśpieszyło. Chciałem, aby mnie pocałował. W tej chwili nie myślałem o niczym innym, ponieważ podświadomie pragnąłem poczuć jego gorące wargi od naszego ostatniego pocałunku. Zmniejszyłem dzielącą nas odległość. Nauczyciel na początku był zszokowany moim posunięciem, ale później zaczął oddawać pocałunki i je pogłębiać. Oprzytomniałem dopiero wtedy kiedy jego ręce znalazły się na mojej klatce piersiowej. Odepchnąłem nauczyciela od siebie. Byłem na siebie zły! No po cholerę to zrobiłem! Jednak podobało mi się to strasznie i chciałem więcej, lecz wiedziałem jakie będą tego skutki. Rolling oblizał językiem usta i uśmiechnął się. Wiedziałem, że nie oznacza to niczego dobrego, a przeciwnie. Nie odpuści sobie. Ten pocałunek tylko go w tym przekonaniu umocnił. Widziałem to wszystko w jego oczach. Jestem pewien, że będzie starał się mnie w sobie rozkochać. Przełknąłem ślinę. Wpakowałem się w wielkie kłopoty, z których nie będzie łatwo się wydostać, pomyślałem cały czas patrząc na nauczyciela. Na jego oczy i uśmiech...

Jak można się domyślić korepetycji nie było. Udało mi się stamtąd uciec posługując się wymówką, że moja mama zacznie się martwić moją długą nieobecnością. Mój nauczyciel nie musiał przecież wiedzieć, że mojej mamy nie ma w domu. Kiedy wróciłem do domu od razu poszedłem do naszej domowej biblioteczki. Zacząłem czytać jakąś książkę historyczną, ale nie mogłem się na niej skupić cały czas powtarzając w myślach scenę z nauczycielem i nie dawnym pocałunkiem. Uznałem, że nie zdołam się dziś na niczym skupić, więc poszedłem spać.

Następnego dnia na pierwszej lekcji(historii) nauczyciel przyszedł do klasy z jakąś dziewczyną. Kiedy odwróciła się zobaczyłem jej twarz i momentalnie zbladłem. Znałem ją, więc nie musiałem nawet słuchać jak Rolling przedstawia naszej klasie nową uczennicę:

-To jest Yasmina Vang. Od dziś będzie chodzić z wami do szkoły i klasy. Mam nadzieję, że ciepło ją przyjmiecie.

Ona też mnie zauważyła. Za zdziwienia otworzyła szeroko oczy, ale zaraz się uśmiechnęła do mnie rozpromieniona. Klasa obserwowała nas zaciekawiona. Nauczyciel zresztą też.

Yasmina... moja najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa...i była dziewczyna. Yasmina była moją jedyną dziewczyną. Kochałem ją nawet bardzo i ona mnie też. Niestety nasze szczęście nie trwało wiecznie. Musiała gdzieś wyjechać. Kontakt nam się urwał. Od tamtej pory minęły trzy lata.

Przez ten czas wypiękniała. Miała długie złote włosy, które kaskadami opadały jej na plecy i piękne, duże orzechowe oczy, które otaczała wielka liczba długich rzęs. Pod prawym okiem miała pieprzyk, który tylko dodawał jej urody. Miała piękny zgrabny nos i pełne wiśniowe usta. Jej skóra nabrała koloru delikatnego, opalonego brązu. Każda dziewczyna mogła jej tylko pozazdrości urody.

Po lekcji podszedłem do niej. Trochę się bałem tego co mogę od niej usłyszeć. Jednak moje obawy okazały się mylne, ponieważ kiedy tylko mnie zauważyła rzuciła mi się na szyję.

-Tak strasznie za tobą tęskniłam, Michael!- krzyknęła cicho do mnie

-Ja też tęskniłem za tobą, Yasmina- powiedziałem jej cicho do ucha i objąłem ją w pasie. Kątem oka zauważyłem, że tej scenie przygląda się mój nauczyciel z gniewem w oczach. Postanowiłem wtedy, że nie pozwolę Yasmin pozostać sam na sam z wychowawcą.



-Czyli podobało Ci się w Kalifornii?- zapytałem Yasmin, gdy skończyła mi opowiadać o swoim życiu po przeprowadzce. Minęły trzy dni odkąd Yasmin zaczęła uczęszczać do mojej szkoły. Rolling'a widywałem jedynie na lekcjach. Znowu zacząłem go unikać, tyle że tym razem staram się, aby profesor i Yasmin spotykali się jak najrzadziej. Obecnie większość czasu spędzam z przyjaciółką z dzieciństwa.

-Fajnie było w Kalifornii, ale brakowało mi ciebie- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłem uśmiech.

-Mnie ciebie też brakowało. Ale mniejsza z tym a jak radziłaś sobie w szkole-zapytałem się jej.

-Szczerze mówiąc miała bardzo dobre oceny- odpowiedziała. Wtedy do głowy przyszedł mi pomysł.

-Skoro tak dobrze szło ci w nauce to może mogłabyś dawać korepetycje z matmy?- zapytałem się jej. Uśmiech na jej twarzy powiększył się.

-A co będę z tego miała, nieuku?- zapytała się mnie ze śmiechem.

-A co byś chciała?

-Żebyś zabrał mnie do kina. Co ty na to? Słyszałam, że w następny weekend mają grać jakiś fajny romans.

-No, cóż...hmm...Skoro nalegasz. Niech będzie.- zgodziłem się na propozycję.

-Świetnie! To może w piątek? Na jutro sprawdzę godziny seansów.- powiedziała. Po jakieś godzinie czasu Yasmin musiała iść. Pożegnałem się z nią.

-Tylko nie zapomnij o jutrzejszych korepetycjach!- krzyknąłem za nią. Ona się odwróciła i pomachała mi na znak, że usłyszała i pobiegła dalej. Teraz wystarczy tylko poprosić mamę, aby odwołała moje korepetycję z Rolling'iem

Tydzień minął mi bez żadnych niespodziewanych sytuacji. Co mnie bardzo cieszyło. Nauczyciela najwyraźniej bardzo irytowała Yasmin i to, że go unikam, ale akurat mnie to nie martwiło. Nadszedł dzień, w którym miałem iść z byłą dziewczyną do kina. Może to była możliwość do ponownego zejścia? Chciałem się przekonać czy Yasminie zależy na mnie.

Seans zaczynał się o 16.00. Spotkaliśmy się z Yasminą spotkać pod kinem. Kiedy seans się skończył było jeszcze jasno, ponieważ film trwał dwie godziny i był to koniec wiosny. Po udanym wyjściu do kina odprowadziłem przyjaciółkę do domu. Przed domem pocałowała mnie na pożegnanie i pobiegła do środka. Zaskoczony wracałem do domu. Od razu porównałem jej delikatny pocałunek z namiętnym pocałunkiem nauczyciela. Zganiłem się za to w myślach. Wracając do domu poczułem kuszący zapach. Zacząłem się rozglądać za źródłem tego zapachu. Zobaczyłem kawiarnię po drugiej stronie ulicy. Przy stoliku obok okna siedział Rolling z jakąś kobietą trzymając się za ręce.

Korepetycje IV

Walczyłem z moim nauczycielem, który zaciągnął mnie do swojego pokoju i rzucił na łóżko. Profesor unieruchomił mi ręce nad głową jedną swoją dłonią. Nadal szarpiąc się znieruchomiałem, kiedy poczułem wolną rękę Rolling'a na mojej klatce piersiowej. Najwyraźniej kiedy ja szarpałem się musiał mi zdjąć koszulę z krótkim rękawem, którą miałam na sobie. Bałem się, byłem śmiertelnie przerażony. Nauczyciel rozpinał mi spodnie, a ja nie mogłem go choćby kopnąć, bo nogi też mi unieruchomił. Rolling nie przestawał mnie całować. Byłem już zmęczony szamotaniem się i docierała do mnie świadomość, że tą walkę przegrałem. Profesor i ja byliśmy już nadzy. Nagle poczułem jak nauczyciel wchodzi we mnie. Krzyknąłem z bólu i zamknąłem mocno oczy. Po chwili zaczął się poruszać we mnie. Poczułem na policzkach moje łzy spływające w dół. Jednak kiedy moje ciało przestało odczuwać taki sam ból jak na początku, zacząłem odczuwać przyjemność...
Kiedy rano zaspany próbowałem wstać, poczułem, że całe cało mnie boli . Szczególnie biodra. Padłem z powrotem na łóżko. Przebudziłem się na dobre i przypomniałem sobie cały wczorajszy wieczór ze szczegółami. Łzy popłynęły strumieniami po moich policzkach. Otarłem je. Kolejna próba wyjścia z łóżka znowu się nie powiodła. Nie próbowałem już wstawać, ponieważ było to bezcelowe. Rozejrzałem się po pokoju, bo jakoś nie miałem ku temu okazji. Ściany były pomalowane na odcień jasnej zieleni. Szafa, biurko, łóżko i półki z książkami były bardzo jasne. Sufit i podłoga były białe , a dywan miał kolor ścian. Na ścianach było kilka obrazków. Moje spojrzenie w końcu zatrzymało się na nauczycielu. Spał smacznie z błogim uśmiechem na ustach. Jak gdyby pod wpływem mojego spojrzenia zaczął się budzić. Kiedy się całkowicie przebudził spojrzał na mnie, a ja nie mogąc się powstrzymać wypaliłem:

-Dlaczego mi to zrobiłeś?- oczy znów zaszkliły mi się łzami.

-Przepraszam. Ja... nie mogłem się powstrzymać...Nie płacz- powiedział i starł mi łzę z policzka, której powstrzymać nie mogłem. Nauczyciel wstał i mnie także się to powiodło tym razem. Ubrałem się powoli w moje wczorajsze ubrania i kątem oka zauważyłem jak Rolling wychodzi z pokoju. Kiedy się ubrałem postanowiłem poszukać go. Znalazłem nauczyciela w kuchni, gdy stał przy patelni i robił jajecznice. Usiadłem na krześle i czekałem. Nałożył jajecznicę na dwa talerze i położył jeden z nich przede mną razem z widelcem. Usiadł obok mnie i zaczął jeść śniadanie. Zrobiłem to samo co on. Kiedy zjedliśmy zapadła krępująca( jak dla mnie) cisza. Byłem na niego zły, a on to chyba rozumiał. Co powinienem zrobić? Najchętniej bym uciekł z tego domu. Jednak wciąż byłem obolały po gwałcie. Na samo wspomnienie policzki robią mi się czerwone ze wstydu. Nagle poczułem czyjąś dłoń na policzku. Podniosłem głowę znad talerza i poczułem gorący pocałunek nauczyciela. Zaskoczony zacząłem nieśmiało oddawać pocałunki. Profesor kiedy zobaczył, że oddaję jego pocałunki zaczął coraz namiętniej pieścić moje podniebienie. Byłem zszokowany kiedy odkryłem, że mnie samemu podoba się to coraz bardziej. W końcu oderwaliśmy od siebie nasze usta. Mojemu nauczycielowi świeciły oczy.

-A więc tobie też się to podoba?- zapytał z uśmiechem na ustach. Cholera! Chciałem czy nie chciałem musiałem przyznać mu rację. Podobało mi się to, ale nim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć przyciągnął mnie do siebie i znowu pocałował. Lekceważąc ból odpowiadałem na jego pocałunki. Nagle usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Oderwałem się od mojego nauczyciela i zacząłem szukać mojego telefonu. Kiedy go znalazłem kliknąłem na zieloną słuchawkę, nawet nie patrząc kto dzwoni.

-Hallo?- powiedziałem do słuchawki.

-Michael! Dlaczego nie odbierałeś moich telefonów i dlaczego się rozłączyłeś?- powiedziała na jednym wdechu.

-Ja, to znaczy telefon mi się rozładował- powiedziałem z nadzieją, że mi uwierzy.

-Aha, no dobrze...- powiedziała. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym rozłączyłem się kończąc rozmowę. Poszedłem do kuchni, ale nie zastałem tam nikogo. Ehh, on ma chyba taki zwyczaj gdzieś znikać. Zacząłem go szukać, ale usłyszałem szum wody i wiedziałem, że bierze prysznic. Postanowiłem skorzystać z okazji i wrócić do domu. Moje ciało mnie już tak nie bolało, więc mogłem biec.

Mama jak zwykle kiedy wracałem przywitała mnie.

-Michael, dzwonił twój korepetytor i pytał się kiedy wznowisz korepetycje.- powiedziała od razu po powitaniu.

-I co mu odpowiedziałaś?- zapytałem. Wiedziałem, że prędzej czy później do tego dojdzie, ale wolałem, aby nastąpiło to później.

-Powiedziałam, że od poniedziałku będziesz gotowy je wznowić. A, Michael tylko teraz korepetycje będą odbywały się u twojego nauczyciela. O 16.

-A-ale jak to u niego?- zapytałem zszokowany i przerażony.

- Później ma jakieś spotkania czy coś takiego i poprosił abyś to ty do niego przychodził- mówiła matka nie zauważając mojego przerażenia.- A ,tu masz adres- podała mi jakąś karteczkę z zapisanym adresem. Był mi nie potrzebny, bo zdążyłem już go zapamiętać, ale i tak wziąłem kartkę. No cóż, pocieszałem się w duchu, przynajmniej mam jeszcze niedziele

Korepetcje III

Ten rozdział będzie dłuższy niż inne, ale następe znowu będą "normalne" c:
 
 
 
 
Zaskoczony tym, że mój nauczyciel gdzieś zniknął postanowiłem go poszukać, lecz ledwie odstawiłem herbatę pan Rolling pojawił się. 'I to się nazywa wyczucie czasu', pomyślałem. Już chciałem zapytać się gdzie on był, ale uprzedził mnie odpowiadając mi:

-Byłem w łazience- wyjaśnił krótko. Kontynuowaliśmy przerwany temat matematyczny. Po jakimś czasie zajęcia się skończyły i pożegnałem nauczyciela.

-Ehh... co za dzień- powiedziałem sam do siebie, gdy znalazłem się w swoim pokoju. Postanowiłem jutro wszystko przemyśleć, a dziś zmęczony padłem na łóżko i zasnąłem.

Następnego dnia nauczyciel historii poprosił mnie, abym został po lekcjach. Trochę się bałem, bo na dzisiejszych zajęciach w ogóle nie słuchałem, a mój nauczyciel potrafi to dostrzec. Cały czas myślami wracałem do twarzy nauczyciela, którą po raz pierwszy widziałem z tak bliska. Była idealna. Doskonałe rysy twarzy, piękne, o odcieniu delikatnego różu usta... zaraz o czym ja do cholery myślę?! Wszedłem do sali i zobaczyłem jak mój korepetytor zbiera się do domu. Dostrzegł mnie i zapytał czy jestem gotowy do wyjścia.

-A-ale dlaczego mielibyśmy gdzieś iść?- zapytałem zdezorientowany. - Dlatego, że dzisiaj twoje korepetycje odbędą się u mnie w domu, ponieważ później nie będę mógł przyjść.- wyjaśnił cierpliwie.

-No, d-dobrze- odpowiedziałem zaskoczony.

Drogę do jego domu przebyliśmy przeważnie milcząc. Dla mnie cisza była trochę krępująca, ale przecież był to mój nauczyciel i nie umiałem z nim rozmawiać, no może na lekcji zgłaszam się, ale nie tak jak z kolegami( co jest oczywiste). Kiedy dotarliśmy na miejsce, rozglądnąłem się po okolicy, była to schludna i spokojna ulica naszego miasta. Dom mojego profesora był pomalowany na żółto i miał zadbany ogród(przystrzyżone krzewy róż, które znajdowały się przy ogrodzeniu, trawa ścięta itd.). Nauczyciel otworzył mi drzwi i zaprosił do środka gestem ręki. Rozejrzałem się( na tyle na ile zdołałem) po domu. Umeblowany był z dobry gustem. Profesor zaprowadził mnie do salonu. Drzwi do pokoju naprzeciwko były otwarte i zauważyłem, że jest to pokój nauczyciela. Spojrzałem na korepetytora i zobaczyłem, że ściąga koszulę. Wpatrywałem się oczarowany w idealnie umięśnioną klatkę piersiową. Zaraz jednak oprzytomniałem i zganiłem się w myślach. Nauczyciel poszedł do pokoju i wrócił ze zmienioną koszulą. Zaczęliśmy korepetycje, jednak coś się zmieniło, nie wiedziałem co to, więc postanowiłem nie zaprzątać sobie tym głowy. W pewnym momencie przez przypadek dotknąłem dłoń profesora i ku mojemu zdumieniu drgnął, szybko odsunąłem rękę, ale nie dość prędko, nauczyciel chwycił moją rękę. Nie wiedziałem co zrobić, jak się zachować, ale za to mój korepetytor wykorzystał ten fakt. Przyciągnął mnie i pocałował namiętnie. Byłem kompletnie zaskoczony i w ogóle nie zareagowałem. Rozdzielił nasze usta i powiedział do mnie:
- Kocham cię, Michael- po czym złożył ma mojich ustach kolejny namiętny pocałunek, tym razem dłuższy.
<chwilę później>
Kiedy do mojej głowy trafiły wszystkie zdarzenia, które miał miejsce chwile temu nie miałem już kompletnie pojęcia co mam teraz począć...
- Michael...- powiedział profesor, tyle że już go nie słyszałem, ponieważ biegłem do wyjścia, zabierając przy tym torbę.
W domu czekała na mnie jak zwykle mama.
- Coś późno dziś wróciłeś.- ztwierdziła.
- T-tak, nauczyciel mnie zatrzymał- powiedziałem czerwieniąc się- m-mamo, mam do ciebie prośbę...
Kiedy zabrzmiał dzwonek, wyszedłem z klasy i zobaczyłem czekającego na mnie chłopaka. Miał czarne włosy zawiązane w kucyk i ciemnozielone oczy. Uśmiechnąłem się do Jake, a on na powitanie skiną głową.
- Hej- powiedział- słyszałeś o bójce między jakimiś laskami o Rolling'a? Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia.
- Nie, nie słyszałem o tej bójce.- powiedziałem nadal lekko zdziwiony tą wiadomością. Przecież nie wcześniej niż dwa dni też była jakaś bójka z jego powodu. Podobno była to jakaś uczennica i nauczycielka. Kiedy wracałem do domu rozmyślałem nad tym.
Minął ponad tydzień od wyznania mojego nauczyciela. Od tamtej pory korepetycji nie miałem. Wymyśliłem jakąś wymówkę, że mam jakieś sprawdziany do których chciałbym się przygotować. Zdaję sobie sprawę, że to nie potrwa wiecznie, ale na jakiś czas starczy. Może mama zapomni o tych korepetycjach( choć jest to mało prawdopodobne). Widuję go już tylko na lekcjach staram się go unikać. Nic na to nie poradzę. Tylko pojawił się kolejny problem. Mianowicie nie mogę zapomnieć pocałunków mojego nauczyciela. Cały czas czuję jego usta na moich wargach, wciąż pamiętam tą namiętność i tęsknotę z jaką mnie całował. Najczęściej dzieje się tak, gdy na niego patrzę podczas lekcji. Zawsze wtedy mam nadzieję, że nie widział moich czerwonych policzków. Westchnąłem ciężko.I co ja powinienem zrobić?
Odpowiedź na to pytanie znalazłem następnego dnia, kiedy nauczyciel historii kazał mi przyjść pod jego salę po lekcjach. Strasznie bałem się tej chwili, a reszta lekcji mijała mi dziwnie szybko. Raz kozie śmierć, pomyślałem stojąc przed drzwiami. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem do sali. Zastałem(znowu) nauczyciela szykującego się do wyjścia. Kiedy spostrzegł mnie to wziął poprowadził mnie do jego domu za rękę. Kiedy zobaczyłem, że moje próby odzyskania ręki nie odnoszą skutku dałem sobie spokój i pozwoliłem prowadzić się( czerwonego jak burak) do jego domu. Jak przestałem się wyrywać, zauważyłem, że jego dłoń jest strasznie ciepła, i że samemu mi odpowiada to, że mnie trzyma. Wkrótce znaleźliśmy się w jego domu. Kiedy ściągał buty powiedział do mnie, abym poinformował mamę, że nie wrócę na noc do domu. Przerażony zadzwoniłem do mamy tak jak mi kazał.
- Ma-mamo, dzisiaj nie wrócę na noc będę nocował u kolegi.- cały czas czułem na swoich plecach jego palący wzrok i przeraziłem się jeszcze bardziej.
- Dobrze, synku- powiedziała zaskoczona- ale...- i w tym momencie osoba stojąca za mną przerwała połączenie zabierając mi telefon. Kiedy się odwróciłem, aby odzyskać telefon zobaczyłem niebezpieczne płomienie w oczach nauczyciela. Zastanawiałem się dlaczego z przerażenia jeszcze nie straciłem przytomności...

Korepetycje II

Nie mogłem uwierzy, że moim korepetytorem ma być mój nauczyciel historii!

To po prostu niedorzeczne!

-Michael, witaj!- uśmiechnął się korepetytor.

-D-dzień dobry- wydukałem, nadal nie mogąc otrząsnąć się z szoku. Steven Rolling, mój nauczyciel historii będzie mnie uczyć matmy! Zaprosiłem gościa do domu.

-No dobrze, czego nie rozumiesz?-powiedział.”Tego, że jesteś moim korepetytorem” pomyślałem. Odpowiedziałem mu dokładnie czego nie rozumiem i pokazałem te tematy w książce. Był nieco zdziwiony tym ilu rzeczy nie rozumiem.

-No to bierzmy się do pracy- powiedział i uśmiechnął się do mnie. Zaczął mi tłumaczyć pierwszy pokazany przeze mnie temat . O dziwo zrozumiałem z tego połowę. Ucieszyłem się, że jednak jest ktoś kto mógł by mi wszystko porządnie wytłumaczyć. Podczas korepetycji postanowiłem zaparzyć herbatę. Mój nauczyciel też wstał, aby mi pomóc. Kiedy odwróciłem się, żeby zapytać się o coś korepetytora potknąłem się i poleciałem prosto na nauczyciela, przez co obaj polecieliśmy na podłogę. Na twarzy pojawiły mi się rumieńce, gdy uświadomiłem sobie w jakiej pozycji jesteśmy. Pośpiesznie wstałem.

- T-to ja może pójdę przygotować tą herbatę- powiedziałem cały czas czerwony na twarzy pan Rolling tylko skinął głową. Poszedłem do kuchni i włączyłem czajnik. Zjechałem na podłogę i usiadłem na niej. Chciałem ochłonąć, nie wiedziałem dlaczego zareagowałem tak gwałtownie. Westchnąłem. Zaparzyłem herbatę i poszedłem do pokoju, lecz nikogo tam nie zastałem

Korepetycje I

-O kurczę- jęknąłem- Matka mnie zabije!

-Co się stało, Michael?- zapytał mnie Jake. Spojrzał na kartkę, którą trzymałem w ręce i uśmiechnął się mimowolnie.- Kolejna pała z matmy? Człowieku, ja nie wiem jak ty to robisz , że dostajesz cały czas jedynki

-O zamknij się- warknąłem na niego, ale nie ma co oszukiwać. Jak tak dalej pójdzie mogę nie zdać do następnej klasy! Ehh..., ale co mam zrobić?! Brałem kiedyś korepetycje, ale nic to nie dawało, nie rozumiałem ani trochę z tego co do mnie gadali, więc zrezygnowałem. Traciłem tylko czas i pieniądze. Byłem humanistą! Nie miałem głowy do przedmiotów ścisłych! Co innego mój przyjaciel Jake... To prawdziwy geniusz! Kiedyś poprosiłem go o pomoc z matmy, tylko jak się później okazało nie umiał tłumaczyć! Ciągle odbiegał od tematu i mówił o czymś kompletnie dla mnie nie pojętym. Tak więc poddałem się i więcej ni szukałem korepetytora. I co mam teraz do jasnej cholery zrobić?! Wróciłem do domu totalnie załamany. A powiedzieć mojej matce o tej głupiej jedynce? Westchnąłem w duchu. -Mamo wróciłem!- krzyknąłem. Po chwili usłyszałem drobne kroki mojej mamy od strony kuchni.

-Jak w szkole?- zapytała mnie z uśmiechem na ustach.

-Dostałem jedynkę z matmy.- i w jednej chwili jej uśmiech znikł z jej ust...



Nareszcie spokój, awanturze jaką mi zrobiła.Miałem nadzieję, że sąsiedzi nie przysłuchiwali się jej wrzaskom. Mama znowu chce załatwić mi korepetytora. Westchnąłem.

-Michael, jutro o 16:00 przyjdzie twój nowy nauczyciel- powiedziała i poszła do kuchni. Jutro czeka mnie ciężki dzień. Z tą myślą zasnąłem.



Następnego dnia po krótkim prysznicu przeraziłem się, gdy zobaczyłem swoje włosy w lustrze. Moje krótkie brązowe włosy sterczały na wszystkie strony świata, niektóre kosmyki opadały mi na moje wielkie i ciemne jak nocne, bezgwiezdne niebo oczy. Jak najszybciej postarałem się je doprowadzić do porządku. Zeszłem na dół do kuchni na śniadanie. Zjadłem je w pośpiech, gdyż zobaczyłem ile czasu zabrało mi doprowadzenie włosów do porządku i pobiegłem do szkoły sprintem. Należałem do osób, które nie lubią spóźnialstwa, więc sam nie chciałem się teraz spóźnić. Cud wybiegłem z domu 7:48 i nie dość, że zdążyłem to zostały mi 2 min. przerwy. Pierwszą lekcję jaką miałem dziś mieć to historię- mój ulubiony przedmiot. Kiedy zadzwonił dzwonek już siedziałem na swoim miejscu w klasie. Niedługo do klasy wszedł nauczyciel,kiedy się przywitał słychać było westchnienia dziewczyn. Nie dziwłem im się. Nasz nauczyciel historii był mężczyzną w wieku ok.25 lat. Miał długie, o odcieniu jasnego blondu, związane w kucyk włosy i zielone oczy. Posiadał też piękną jasną cerę. Przez jego białą koszulę prześwitywały dobrze umięśniona klatka piersiowa i ramiona.

Lekcja minęła mi szybko i przyjemnie. Po dwóch w-fach zmęczony wróciłem do domu. Przywitałem się z mamą i padłem na łóżko. Kompletnie zapomniałem o moich korepetycjach dopóki na dole nie rozległ się dźwięk dzwonku drzwi wejściowych. Pobiegłem otworzyć drzwi nowemu nauczycielowi. Byłem zszokowany kiedy zobaczyłem mojego korepetytora

Moja nowa szkoła częśc 3



 Pod koniec meczu Max źle się poczuł i został zwolniony do domu. Do szkoły przyjechała po niego mama. Droga do domu minęła w ciszy. Chłopak nie spodziewał się, że usłyszy takie informacje od matki po powrocie do domu. Rodzicielka pociągnęła syna do kuchni, żeby ani ojciec, ani córka nic nie usłyszeli.
- Max, synku.... - zaczęła. - Co ma znaczyć to zdjęcie? Czemu nic mi nie powiedziałeś?! - Wyciągnęła z torby jakieś odwrócone zdjęcie. Spojrzała i odwracając od różowowłosego wzrok podała mu je. Zielonooki czuł w tym momencie tyle uczuć.. Jednocześnie ogromny wstyd, hańbę, chęć mordu na Sebastianie, niedowierzanie, podniecenie(widokiem na fotografii).. Od razu się zarumienił. Nie wiedział, jak może opisać, wytłumaczyć matce widok kompletne nagiego Sebastiana wystawiającego język z tym swoim chytrym uśmiechem, zamkniętym okiem, oraz czerwoną kokardą przyczepioną na penisie. Taką, jaką przyczepia się na wierzch opakowania prezentu. Dla Maxa wyglądał, jak jakiś bóg seksu. Na dodatek złego, na zdjęciu napisane było czarnym mazakiem, drukowanymi literami "DLA MAXA. KOTEK, CHCĘ CIĘ JUŻ ZOBACZYĆ. :* WIEM, ŻE ZA MNĄ TĘSKNISZ". "Ciekawe, czy zabierze mi to zdjęcie, czy pozwoli zostawić... Zaraaaz, zaraz! Ona ciągle tu stoi i czeka na wyjaśnienia! Ja pierdole, zabiję go! Pierdolony pedał, no normalnie go zabiję!" myślał wpatrując się w zdjęcie. Jedyne, co udało się spalonemu na policzkach rumieńcem młodzieńcowi wykrztusić, to - Eeee, co to ma kurwa być?! SKĄD TO MASZ?!" - nieświadomie wyładowywał całą złość oczywiście na czarnowłosego, na swojej nieszczęsnej matce, rodzicielce różowowłosego pedałka.
- Max, gdy zadzwonił dzwonek i czekałam na Ciebie, z szatni wyszedł ten chłopak ze zdjęcia. Zatrzymał się i spytał, czy jestem mamą Maxa. Odpowiedziałam, że tak. No a on, żebym Ci TO - wskazała kiwnięciem głowy na trzymaną przez syna fotografię - przekazała.. Ale to nie powód, żebyś wyrażał się w ten sposób! Nie wolno Ci się brzydko wyrażać, nie wiesz?! - pokiwała palcem wskazującym na znak "nu nu, nie wolno!" - Może powiesz mi coś o tym... ekhem... no o nim. Coś was łączy?
- Maaaamo! - warknął - Jak możesz coś takiego myśleć! To nie moja wina, on mnie... PRZEŚLADUJE! Ja go nienawidzę i nie mogę się od niego odpędzić, on robi ze mnie idiotę, upatrzył sobie mnie i, i, i no i w ogóle! - zganił się w myślach za kłamstwo - Chce mi dopiec i te zdjęcie to jego kolejny, głupi pomysł na ośmieszenie mnie! On mnie nienawidzi! - skłamał dysząc. Rodzicielka słuchała go wytrwale z nieugiętą postawą oraz miną wyrażającą "A to hultaj!".(xD)
- Dobrze. Znaaaczy się, niedobrze! Ale rozumiem. Załatwię tę sprawę, nie martw się. Już ja tego dopilnuję ukarania tego zboczeńca. - powiedziała i wyszła z kuchni. Maxa, delikatnie mówiąc, sparaliżowało. "No pięknie, właśnie nagadałem matce ukazując w najgorszym możliwym świetle Sebastiana.. Mojego Sebastiana! No może nie do końca, ale jednak! No to się wkopałem, on mnie znienawidzi, ja pierdolę, co sobie o mnie pomyśliiii....! Jeszcze kilkadziesiąt minut miałem nogi z waty, gdy przy nim dosłownie się rozpływałem, aahhhh, na samą myśl o nim czuję, że twardnieję... Zaaaraaaaz, ja naprawdę się podniecam na tę myśl! Ja nie mogeee, jeszcze tego mi brakowało.." - załamał się w myślach i udał do łazienki. Wszedł, zakluczył drzwi. Myślał, że to żałosne, ohydne, i tak dalej, jednak po prostu to robił. Odkręcił kurek z wodą pod prysznicem, aby nikt go nie usłyszał, gdy będzie to robił. Zsunął spodnie wraz z bielizną. Usiadł na ziemi obok prysznica. W ręku ciągle trzymał zdjęcie Sebastiana, o czym właśnie sobie przypomniał. Spojrzał na fotografię, podniecając się nieświadomie jeszcze bardziej. Nie było dobrze mu z myślą, jak musi teraz wyglądać, jednakże, postanowił na chwilę obecną tym się nie przejmować postawił fotografię na stoliczku obok siebie. Obrócił się, by ją ciągle widzieć. Niepewnie, patrząc na postać bruneta, zjechał ręką na swe przyrodzenie. To nie to samo, co dotyk Sebastiana, ale cóż, jakoś radzić sobie trzeba. Poruszał dłonią początkowo delikatnie, nieśmiało, lecz, gdy lekko zmrużone oczy zaszły mgiełką podniecenia, pieścił się coraz to intensywniej. Czuł jednak, że czegoś mu w tych odczuciach brakuje. "Zaraz, co on jeszcze robił wtedy w łazience..?" - starał się coś sobie przypomnieć, a po chwili dotarło do niego, gdzie jeszcze ręką zawędrował w czasie sprawiania mu rozkoszy brunet zaraz przed dojściem, na co jednak różowowłosy wtedy nie zwrócił większej uwagi. Nie wiedział, czy akurat TEGO mu potrzeba do osiągnięcia szczytu, czy tak będzie już miał zawsze, czy tylko on tak ma, bo w końcu Sebastian do przeżycia orgazmu tego nie potrzebował, jednak lewą, wolną ręką sięgnął do swego wejścia. Zaczął je masować palcem tak, jak robił to brunet, który wtedy nie zagłębił się dalej, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie zdążył z tym przed końcem wspólnej zabawy. Już po kilku sekundach czuł niesamowitą rozkosz, aż jęczał na głos, jednak hamował się przed zbyt głośnym oświadczaniem światu tego, co właśnie robił. Dołączył do samego masowania gorącej dziurki drugi palec. Tego, co dokładnie czuł w tym momencie nie da się opisać, to trzeba przeżyć samemu. Pragnął więcej. Niepewnie zaczął zagłębiać jeden, drobny paluszek. I kolejny, głośniejszy jęk wydał się z jego ust. Masował się tylko jednym wewnątrz siebie. Czuł, że długo nie wytrzyma. Na kilkanaście sekund przed wylaniem się we własną dłoń, włożył szybko drugi palec, również do połowy. Wystarczyło kilka ruchów i natychmiast doszedł patrząc na zdjęcie Sebastiana. Wstał i zakręcił wodę. Zmęczony zamknął oczy i opadł z powrotem na ziemię. Chciał chwilkę jeszcze odpocząć, by uspokoić nierówny oddech. Po łazience rozniosło się pukanie do drzwi.
- Halo, Max, jesteś tam? - usłyszał głośny, jednakże piskliwy głos swojej młodszej siostrzyczki. To rodzeństwo bardzo się kochało. Różowowłosy zawsze pomagał we wszystkim siostrze, wspierał w każdej choćby błahostce, jak "DUCHY MIESZKAJĄ POD MOIM ŁÓŻKIEM! MAX, MOGĘ SPAĆ Z TOBĄ?!". W tym momencie zielonooki nagle ocknął się całkowicie, jakby ktoś wylał na niego wiadro lodowatej wody.
- Tak, tak, jestem. Coś się stało? - spytał ścierając kawałkiem papieru toaletowego biały płyn z podłogi, a następnie wszystko spłukał w kibelku. Zdjęcie złożył i wsadził do kieszeni spodni.
- Mama chce, żebym poszła do sklepu po kilogram marchewek, ale właśnie rysuję drzewka! Móóógłbyyyyyś pójść za mnie? - piszczała.
- Ehh... Dobrze, moment. - otworzył drzwi łazienki i wziął od siostrzyczki pieniądze, po czym skierował się do wyjścia z domu nie odzywając do nikogo ani słowem. Coraz lepiej orientował się w nowej dzielnicy. Trafił bez przeszkód do najbliższego warzywniaka, kupił marchew. Gdy mijał drugą ulicę w drodze powrotnej do domu zauważył, uwaga.... ŚLIMAKA. Ale nie takiego normalnego, żywego. MARTWEGO. Tak, martwego ślimaka. Przejął się, jak zwykle z resztą, losem "biednych", niewinnych stworzonek. Zeskrobał oślizgłe ciałko ślimaka z mnóstwem drobnych kawałków zmiażdżonej muszli do niego przyczepionych. Zaczął się przyglądać nieżywemu "flaczkowi" i mruknął do siebie pod nosem - Hmm, jeszcze świeży... - obracał go w palcach - Ughh, ale oślizgły, niedawno biedaczek zmarł. Współczuję... - powiedział i rzucił ślimaka pod nogi, po czym doszczętnie rozmiażdżył go podeszwą buta. Poszedł z beznamiętną miną dalej przed siebie. (zaskoczeni xD?!) Wszedł do domu, dał mamie marchew i resztę pieniędzy. Udał się bezceremonialnie w kierunku swojej oazy spokoju - pokoju. Uruchomił komputer, zalogował się na fejsa, puścił w głośnikach radio Maryja.
- Wow, 25 zaproszeń! - otworzył listę - Eh, a to z klasy. W sumie, kto niby inny. - zaczął akceptować zaproszenia po kolei. Ostatnie, pierwsze wysłane było od Sebastiana. Zaakceptował wszystkie. Spojrzał na bok ekranu - "Ten zbok jest dostępny! Zaraz mu nawtykam za to zdjęcie..." - myślał z determinacją. Dłoń automatycznie otworzyła profil bruneta. Z czystej ciekawości, jak sobie tłumaczył w myślach swoje obecne zachowanie Max, odszukał status ciemnookiego. "Wolny... Hmm, może jednak nie bawi się ze mną od tak dla chwilowej zabawy..?" - prawdę mówiąc, tylko tego oczekiwał. Już klikał na albumy ze zdjęciami, gdy pojawiło się powiadomienie "Sebastian Wyszkowski zaczepił Cię.". Za chwilę kolejne "Sebastian Wyszkowski dodał post w Twoja oś czasu.". - Heee?! - pisnął różowowłosy po kliknięciu w link oraz przeczytaniu - "I jak zdjęcie, seksiaku? :*" - JA PIERDOLE! - krzyknął i zaczął bezcelowo krążyć po pokoju, jednak na dźwięk rozpoczętej rozmowy spojrzał wściekły na monitor. Ten czarnowłosy zboczeniec napisał.
- "No co nie odpisujesz ^.^?"
- "CO CI DO TEGO PUSTEGO ŁBA PRZYSZŁO, COOO?! TAKIE RZECZY MOJEJ MATCE DAWAĆ! TY POPIEPRZONY IDIOTO, ZABIJĘ CIĘ ZABIJĘ CIĘ ZABIJĘ CIĘ ZABIJEEEE CIEEEEEEE!"
- "Ale żeś się zdenerwował, mały.. Boję się normalnie kogoś takiego, jak TY :D A tak na serio, to mam wolną chatę, może wpadłbyś do mnie po szkole ^^?"
- "POJEBAŁO CIĘ DO RESZTY?!?!?!?!?!"
- "Nie panikuj xD I nie martw się, nie ma żadnych podtekstów, ZBOCZEŃCU ^.^ Po prostu, obejrzelibyśmy jakiś film opychając się chipsami, chuderlaku.. >D"
- "Że niby ja zboczeniec?! Dobrze się czujesz...? ._." Wiesz, jakoś specjalnie bezpiecznie się przy tobie nie czuję -.- "
- "Oj tam oj tam. Ja idę z kompa, daj mi swój numer telefonu, to zadzwonię później i się upewnię, czy na pewno przyjdziesz, cześć, seksiaku :*"
- "Okey, ale nie wysyłaj tych idiotycznych emotikonek =.=' - 500583730"
- "Hehe, dooobra.W takim razie, SKORO TAK NALEGASZ, będę ci je dawał w realu ^.^ Czeeeść :> :*"
Max już chciał mu przemówić do rozumu, jednak ten już zmienił status na OFFLINE. "Ehh, nie wiem zupełnie, co o tym myśleć.. W sumie, to chciałbym spotkać się z tym głupim dupkiem, bardzo, ale... Jak on znowu zacznie...? Jeśli zechce zrobić coś więcej, przecież nikogo wtedy nie będzie w jego domu, ja sam mu rady nie dam, ale zaraz.. Ja tego właśnie przypadkiem nie chcę....? Ja nie mogę, gorzej niż ta rażona miłością dziewica! Ale po kija tak o tym myślę, no dobra, może nie chcę przyznać przed sobą kilku oczywistych faktów, jak np. to, że uwielbiam tą jego męskość(nie chodzi o chuja Sebastiana, a cechę mężczyzny, zboczeńcy wy jedne!), zdecydowanie, dominację.. No i on mi się chyba podoba.. Jeny, znowu nieśmiała dziewica w akcji! Właściwie, to lubię korzystać nic nie dając w zamian? Nie, nie! To on mnie wykorzystuje! Tak! Chwilunia, jak chcę do niego pójść to co ja powiem rodzicom?! Moooże "CZEŚĆ MAMO, JUTRO IDĘ PO SZKOLE DO SEBASTIANA, TEGO ZE ZDJĘCIA, MASZ COŚ PRZECIWKO....? .... NIE? CIESZĘ SIĘ!"....? Ehh, coraz gorzej z moim kombinowaniem. Chociaż, czy kiedyś było lepiej? Nie. Dobra, skłamię jej coś, może się nabierze...." - myślał różowowłosy kierując się w stronę rodzicielki leżącej na kanapie i czytającej gazetę w pustym salonie.
- Cześć, mamo. - powiedział z udawanym entuzjazmem dosiadając się obok matki, by tylko nie pokazać, jak bardzo się denerwuje.
- No tak, bo dziś się jeszcze nie widzieliśmy synku. - rzuciła z uśmiechem odkładając gazetę i ściągając z nosa okulary. - Reeeety, jak Ty mi wyrosłeś przez te całeee - spojrzała na nadgarstek, na którym nawet nie było zegarka, udając sprawdzanie godziny z komicznym zdumieniem na twarzy. Wytrzeszczyła na niego zabawnie oczy ściskając policzki - pół godziny! - krzyknęła przybliżając twarz do jego i dokładnie obserwując, kiwając głową na boki, twarz syna.
- Mamooo, nie żartuj, proszę.. Słuchaj, nie masz nic przeciwko, jakbym jutro po szkole poszedł do koleżanki z klasy? Napisała do mnie, że chciałaby obejrzeć jakąś komedię i w ogóle.... - odwrócił wzrok. W myślach modlił się, aby kobieta łyknęła drobne kłamstewko.
- No pewnie, jesteś już w wieku, żeby chodzić do znajomych, bawić się i w ogóle, ale zapamiętaj. BEZ ALKOHOLU, NARKOTYKÓW I INNYCH UŻYWEK, CHŁOPCZE! - pokiwała palcem przed nosem Maxa, który natychmiast się ucieszył, jakby szóstkę w lotka trafił.
- Dzięki, mamo! - przytulił matkę i wybiegł do pokoju. Rzucił się na łóżko. Leżał swobodnie na plecach z rękoma ułożonymi pod głową i nogą na nodze patrząc z uśmiechem na ustach w sufit. Nie zdawał sobie sprawy, jak się cieszy ze spotkania z Sebastianem. "I to jeszcze w jego domu, ahh! Ciekawe, co obejrzymy.. Przydałoby mi się trochę wyluzować...." - myślał, gdy nagle zadzwonił jego telefon. Sięgnął ręką do szafki nocnej. "Nieznany numer...?" - usiadł i powiedział do słuchawki - Halo?
- Aaahhhh, ahh, ooo taaaaak....! - w komórce szeptał jęcząc dziwnie znajomy. - Hahaha, żartuję. Tu Sebuś, wiesz? I jak? Przyjdziesz na sto pro?
- Głupek! Żeby takie żarty robić, ughh, aż się wzdrygnąłem. Noooo, na to się zapowiada.....
- Zajebiście! Czekaj na mnie pod szkołą.
- Przecież jesteśmy w tej samej klasie! - powiedział zdziwiony, lecz brunet już tego nie usłyszał, gdyż się rozłączył od razu po skończeniu swoich słów. - Ten to ma tupet, nie wysłucha nikogo... - mruknął niezadowolony i podszedł do włączonego komputera. Zajął się światem wirtualnym. O 22 grzecznie wyłączył internet, wziął szybki prysznic i wskoczył do łóżka rzucając telefon obok na poduszkę. Chciał już odpocząć. Ledwie, co zaczął drzemać, a rozbudził go dźwięk przychodzącego smsa. Zgadł od kogo.
SMS OD SEBASTIAN
"Dobranoc, seksiaku :* Kolorowych. .......ze mną w roli głównej, oczywiście :>" - mimo, że właśnie zaspany różowowłosy się rozbudził, nie zważał na zboczenie w treści. "Ehh, chyba już się do tego przyzwyczajam...." - myślał. Zaspany nie miał ochoty odpisywać, po prostu włożył telefon pod poduszkę, żeby już nic go nie obudziło. Do rana. Sam był zaskoczony, ale śnił mu się rzeczywiście brunet. A raczej, Sebastian w stroju zająca skaczącego po lesie. Ach, jaki widok. Wszystko byłoby miłe i spokojne, gdyby owy sen nie przeobraził się w koszmar, albowiem obok lasu było pole z warzywami, a jedną z marchwi był uwięziony w glebie Max, jedynie z głową wystającą z ziemi. Obserwował skaczącego swobodnie ciemnookiego, który niebawem zauważył marchew z różowymi włosami. Zaczął w podskokach zbliżać się do owego warzywa-Maxa. Przystawił swoją twarz do jego na niebezpiecznie bliską odległość, po czym odgryzł mu kawałek głowy, co akuratnie znajdowało się na samym końcu listu rzeczy, które zająco-podobny Sebastian mógł mu w tym momencie zrobić. A TEGO, co działo się potem, to w najgorszych ero-snach nie widział. Ten sen mógł spokojnie zaliczyć się do wizji seksualnych niewyżytego, psychopatycznego świra przebywającego latami w izolatce. Otóż, zając wyciągnął marchew z ziemi i "głową" Maxa zaczął wsadzać ją sobie w gorącą dziurkę. Chciał wrzeszczeć, ale uniemożliwiała mu to zajęcza łapka miażdżąca jego marchwiową twarzyczkę w celu wepchnięcia jej jeszcze głębiej. Po wysiłku cały "Max" znajdował się w odbycie zajęczego Sebastiana, w którym było po prostu cholernie ciemno. Ciemno, gorąco, wilgotno. Gdyby miał gruczoły potowe(ale warzywa ich nie mają), to już zapełniłby cały odbyt, w którym się znajdował, słonym płynem.(nie pytajcie, skąd znam smak potu.... buahaha >D). Uszaty wyciągnął marchew i znowu ją sobie wsadził w całości. I tak w kółko, wyjmował, wsadzał, wyjmował, wsadzał, wyjmował, itd. Po kilkunastu "aktach", na szczęście dla zielonookiego, sex przer.... tfu, SEN, przerwał mu ustawiony budzik w telefonie. "Ughh, to był tylko sen..." - myślał spocony ze strachu nastolatek wpatrując się tępo w sufit. Nigdy nie przypuszczał, że jego psycho-ero-sen, nie dość, że zafundował mu poranną, pełną erekcję, to uświadomił, jak najprawdopodobniej wygląda wnętrze Sebastiana, chociaż właściwie, to Max sam ją sobie taką wyobraził, a sen podstawił tylko mentalne obrazy. Chłopak wstał i udał się natychmiast do łazienki. A, że twierdził, iż z erekcją raczej chodzić cały dzień nie da rady, ulżył szybko ulżył sobie po cichu spuszczając się do kibelka. "No pięknie, czyli tak teraz będą wyglądać moje poranki do końca życia....? Wiem, nazwę to Rytuałem Po-Sebastianowym =.= Może, przy odrobinie szczęścia, wejdzie mi to w nawyk, jak mycie zębów z rana.." - myślał zaczynając szczotkować białą już dumę(zęby, zbereźniki wy jedne, wy!). Wiedział, że dziś idzie do Sebastiana, więc wziął szybki, lecz dokładny prysznic, umył włosy wiśniowym szamponem. Ogoliłby jeszcze nogi...... Gdyby miał tam chociaż jakieś włosy, a nie żałosny, że tak to nazwę, blond meszek. (xD) Owinął się puchatym ręcznikiem kierując do pokoju. I tu nastał dylemat godzien czternastolatki przez randką z jej "miłością życia", albowiem wybór odzieży na tę jakże specjalną okazję. Po kilkuminutowemu, niesamowicie głębokiemu rozważaniu założył czarne bokserki, skarpetki w fioletowoczarną panterkę, bezrękawnik koloru ciemnego, czerwonego wina w pojedyncze, czarne paski nadrukowane tak, jakby ktoś cienkim pędzlem niestarannie namalował kilka linii hebanową farbą rozchlapując dookoła na materiale kilka ciemnych kropelek. Do tego czarne biodrówki kusząco opinające jego zgrabne nóżki i pośladki i pasek z Super Men'a. Na stopy zarzucił ciemnoczerwone trampki pod kolor bezrękawnika. Szybko spakował się do szkoły i wybiegł, dosłownie, z domu. Droga do placówki minęła zwyczajnie(czyt. nudno, beż żadnych epizodów). O dziwo, na pierwszej lekcji, jaką była chemia, nie pojawił się czarnowłosy. Max pomyślał, że pewnie zaspał, czy kij go tam wie. Oczywiście, brak rozpraszającej atrakcji siedzącej kilka metrów dalej działał zdecydowanie na korzyść różowowłosego, gdyż nadzwyczaj skupił się wyłącznie na lekcji. Przerwę spędził w gabinecie pedagogicznym, wiecie, wykłady zatytułowane mniej więcej "JAK CHŁOPAK MOŻE MIEĆ TAKIE WŁOSY?! ZRÓB COŚ Z TYM, O ILE DA SIĘ COKOLWIEK JESZCZE Z "TYM CZYMŚ(jak to elokwentnie wyraziła się pedagog) ZROBIĆ!"
Na następnej lekcji, matematyce, również pusto. Brak brunecika. Jakby los chciał mu to wynagrodzić, zesłał do jego ławki jakiegoś smarkatego karła. Całą lekcję nastolatek musiał odsuwać się jak najdalej i uważać, aby nie złapać od "kolegi" jakiegoś syfu. Słońce schowało się za chmurami, zaczął lekko padać deszcz. Owa pogoda dobitnie WKURWIAŁA Maxa, którego non stop nachodziły myśli, czy aby nic się Sebastianowi nie stało, czy wszystko z nim okej, czy nic mu nie wypadło ważnego, itd. Tak się cieszył, że do niego pójdzie spędzić zapewne sympatycznie czas, a tu los się na niego uwziął. Nie trudno wyłapać niepotrzebną histerię w myślach chłopaka. Reszta lekcji minęły równie nudno, a każdy kolejny dzwonek, tylko coraz bardziej przygnębiał zielonookiego. W sumie efekt był taki, że wyszedł ni to zły, ni to zdołowany ze szkoły kierując się od razu w stronę domu. I tu nie wiedział, czy aż tak bardzo "umiera" z tęsknoty i zawodem spowodowanym jakże szanowną osobą Sebastiana, że już świruje i sam wmawia sobie, iż właśnie widzi pod bramą szczerzącego się, jak głupi do sera, bruneta, CZY, to na prawdę on. Spokojnym krokiem, próbując rozwiać wszelkie złudzenia, Max udał się zżerany ciekawością do bramy. Nie przewidział się. Bynajmniej, faktem tego było to, że domniemany ciemnooki objął go ramieniem przed całą szkołą i skierował się w totalnym milczeniu w sobie znanym kierunku.
- Emm, czemu Cie nie było w szkole? Już myślałem, że Ci coś się stało, czy coś..... Ekhem, i nie musisz mnie obejmować.. - zagadnął nieco niezręcznie młodszy.
- Ano, wiesz.. Dziś po prostu z łóżka wstać jakoś nie mogłem. Odpuściłem sobie ten jeden dzień, a po za tym, byłem zajęty. - posłał "koledze" chytry uśmiech. - A co, przeszkadza Ci? - zaśmiał się obserwując oblanego rubinem na twarzy Maxa. Teraz, to i policzki miał pod kolor włosów. (xD) - Ślicznie wyglądasz. - dodał szeptem wprost do ucha niższego chłopaka, po którym za chwilę przejechał delikatnie czubkiem języka. Z satysfakcją odnotował zadrżenie delikatnego ciałka.
- Dzięki....? - odpowiedział zawstydzony. - A co jest ważniejszego dla Ciebie od szkoły, hmm?
- Hehe... Przekonasz się. - rzekł i pociągnął różowowłosego do wypożyczalni DVD. Weszli do środka wsłuchując się w zabawny dzwonek wiszący na drzwiach. W środku było kilka regałów z filmami, jeden z gazetami, za ladą stał jakiś starszy pan w okularach właśnie podający gumy jakiejś dziewczynce z zacieszem, która wesoło trzymała w drobnych dłoniach magazyn "W.I.T.C.H." oraz "Barbie", a obok niej stała mama z dosłownym "O JA PIERDOLE" wypisanym na załamanej twarzy. Maxa dosyć rozśmieszyła ta niby najzwyczajniejsza scenka z życia realnego. Nie zauważył, gdy mimowolnie jego kąciki ust lekko uniosły się ku górze. Wyrwało go dopiero nagłe, zdecydowane szarpnięcie za rękaw. Jako normalną reakcją u niego, okazało się podskoczenie z piskiem i nagłe, energiczne rozglądanie się na wszystkie strony wokół siebie w celu konfrontacji napastnika, KTÓRYM okazał się lekko zdenerwowany brunet.
- Hej, nie wiedziałem, że taki PEDOFIL Z CIEBIE. - powiedział specjalnie głośniej, na co policzki "pedofila" oblały się rumieńcem. - Żartuję, ale serio, powinieneś mi poświęcić więcej uwagi. Słyszałeś chociaż, co mówiłem? - rzekł oskarżycielsko, patrząc z wyższością prosto w zielone oczy. Odpowiedziało mu tylko lekkie kiwnięcie na oba boki różowej łepetynki. - Ehh.. Co ja się z tobą mam.. - udał zrezygnowanie w głosie, starając się na marne ukryć rozśmieszenie spowodowane bojaźliwym zachowaniem Maxa. - Pytałem się, jaki gatunek filmu chcesz obejrzeć, albo tytuł najlepiej.
- Eee, nie wiem..
- Jak zwykle.. PEWNY I ZDECYDOWANY! - parsknął Sebastian spoglądając w górę i rozkładając ręce w geście potwierdzającym sarkazm wypowiedzi. - No dobra, no to może chociaż mi powiedz, wolisz komedie, czy horrory? Może fantasy? SciFi? A kryminalne? Co powiesz na egzorcyzmy? - wymieniał z coraz większym podekscytowaniem kolejne nazwy, przejeżdżając palcem po najróżniejszych okładkach płyt.
- Nie wiem, wybierz coś. Może być komedia.. Byleby nie romantyczna! - przestrzegł chłopak z wyraźnym przerażeniem w oczach.
- Ej, no wiesz ty co! - burknął obrażony brunet - Ja innych nie oglądam!
- Dobra, weź wybierz coś, co tam uważasz za odpowiednie.. - zadecydował z aprobatą w głosie Max. Sebastian już nic nie odpowiedział wchłonięty w wir streszczeń najbardziej oklepanych komedii romantycznych w historii Bollywood. Po kilku minutach się zdecydował, przedstawiając jakąś na pozór skomplikowaną sytuację w filmie, Maxowi pytając, czy mu odpowiada. Zielone oczy zaczęły studiować kolorową okładkę. Zjechał paczadełkami na opis fabuły. "Eh, czego ci ludzie nie wymyślą.. Historia przewidywalna i chyba została przydzielona do gatunku Romantyzm, ze względu na to, że fabuła przedstawia losy hetero, homo, bi, a do Komedii, ze względu na zawiłą, idiotyczną sytuację, którą większość widzów uzna za zabawną w swej prostocie i kretyniźmie. Bla bla bla, małżeństwo, bla bla bla, młody, przystojny rudzielec przed ślubem, na wieczorze kawalerskim poznaje księcia z bajki, bla bla bla, potajemnie zdradza żonę z mężczyzną-panczurem stawiającym białe włosy na żel, bla bla bla, bierze ślub w pełni przekonany, że jest hetero, a tamten epizod to wina alkoholu, bla bla bla, odkrywa, że owy, białowłosy książę z bajki, to brat cioteczny jego obecnej żony, bla bla bla, itd." - rozmyślał Max, a po chwili odezwał się w kierunku bruneta - Niech będzie. - uradowany Sebastian podszedł do starszego pana stojącego za ladą i zapłacił za wypożyczenie, biorąc specjalnie młodszego pod rękę i wychodząc z budyneczku już prosto do domu. W drodze rozmawiali ogólnie jedynie o filmach, gustach. Rozmowa na luzie. Po pewnym czasie, który spożytkowany na normalnej, zapoznawczej rozmowie minął zadziwiająco szybko, znaleźli się na terenie prywatnym. Max został, delikatnie mówiąc, oczarowany otoczeniem. Przepiękny, zadbany ogród z przystrzyżoną trawą, zabawnymi krasnalami ogrodowymi, krzakami czerwonych i białych róż. Po środku krótka ścieżka uformowana z kamieni, prowadząca do wyłożonych kafelkami schodów. Weszli po nich do mieszkania.
- Chcesz to zdejmij buty, ja nie każę. - powiedział i udał się w swoich 20-dziurkowych glanach prosto po białym dywanie do jakiegoś pokoju. Max z wyuczonej grzeczności zdjął trampki i udał się za chłopakiem. - Rzuć gdzieś torbę i rozgość się. Ja pójdę zrobić coś do żarcia, jak ci się znudzi siedzenie tu, to przyjdź do mnie. - zaśmiał się kpiąco z różowowłosego, który czując się głupio podreptał za Sebastianem do kuchni.
- Hmm, dooobra, co my tu mamy... - mówił sam do siebie brunet otwierając szafki - Jesteś na coś uczulony? - spytał trzymając głowę w jednej z wyższych szafek.
- Nie. - odpowiedział nastolatek siadając na krzesełku łudząco podobnego do barowego zaskoczony pytaniem. "Skoro się o takie rzeczy pyta, to się chyba martwi, tak....? Miło. Więc jednak mu na mnie zależy, ehh. Czy ja nie mam innych problemów na głowie?! Może i jest pieprzniętym, nieobliczalnym świrem ze zjebanym poczuciem humoru, ale potrafi być miły, troskliwy.. No i jest taki sexow...." - jego myśli zostały przerwane przez palec Sebastiana.
- Możesz mnie nie tykać? - spytał patrząc na bruneta, "tykającego" w jego ramię palcem, jak na idiotę. "Widać nawyk z pierwszej lekcji w szkole mu nie przeszedł =.=" - dodał w myślach.
- Nie, dopóki nie zaczniesz mnie słuchać. - odpowiedział i zaczął jeszcze mocniej krzywdzić biedne ramię Maxa.
-No już, słucham cie przecież! Przestań już.
- Hehe.. Moje metody zawsze skuteczne. - przestał męczyć różowy łeb z bananem na twarzy. Owy łeb zaczął zastanawiać się, czy przypadkiem mu za chwilę ta gęba nie pęknie - Dosypać ci cukru do coli? I chipsów? I paluszków? I czekolady? I ciastek? I orzechów w czekoladzie? I popcornu? I wina? I jogurtu?
- Eee, nieeee? - powiedział z pytaniem wykrzywiając twarz z niezrozumieniem - Czemu niby miałbyś do tego wszystkiego....? W ogóle, po co ci tyle żarcia?!
- Musisz przytyć, dlatego. - rzekł z uśmiechem biorąc chipsy, które zaczął wynosić do salonu ze sporym telewizorem plazmowym.
- Taaa, i akurat święta teresa z kalkuty wybrała sobie za cel mnie podtuczyć.. - zironizował.
- Chcesz, to pomóż mi zanosić żarełko.
-Okej. - burknął tylko i zaczął wraz z Sebastianem wynosić całe "żarełko". Po drodze zaliczył oczywiście, jak to na niego przystało, dwie gleby. A chipsy urządziły sobie wycieczkę krajoznawczą po wypolerowanej podłodze. Po chwili, gdy wszystko leżało "bezpiecznie" na stole:
- Klepnij sobie gdzie tam chcesz. - powiedział uruchamiając DVD.
- Ehe. - odpowiedział zielonooki, jak zwykle inteligentnie, i usiadł na brzegu sporej, ciemnobrązowej kanapy. Sebastian nalał do dwóch fikuśnych szklanek białego wina, a następnie podał Maxowi jednego..
- Masz. - powiedział z dziwnym uśmiechem(co za nowość xD).
- Nie dosypałeś niczego...? - zaśmiał się, lecz wziął kieliszek i upił łyk pod dosyć wymownym, żeby nie powiedzieć, że natrętnym wręcz, wzrokiem bruneta. Nie za bardzo przepadał za alkoholem. Po prostu nie lubił smaku, jednak to, co otrzymał wprawiło go w osłupienie. Pierwszy raz w życiu pił coś takiego, co cholernie mu posmakowało. Nie było czuć tyle alkoholu, co kokosa. Tak intensywny smak kokosów, które akurat Max uwielbiał. Chciał smakować więcej, więc przychylił ponownie płyn do ust i upił 3 łyki.
- Hehe, smakuje? - spytał z wyraźnym zadowoleniem w głosie, jakby przeszukał cały świat w celu odnalezienia najlepszego.
- No pewnie! Skąd ty to wytrzasnąłeś?!
- Prawdę mówiąc, to jeszcze tego nie próbowałem.. - mówiąc to Sebastian zbliżył się do Maxa i zlizał mu resztkę nieoblizanego wina znad górnej wargi. - Rzeczywiście. - rzekł z uśmiechem biorąc tym razem swój kieliszek i wypijając z niego kilka drobnych łyczków. - Jak ty się ładnie rumienisz. - zauważył na głos śmiejąc się brunet.
- Bardzo śmieszne. - odburknął jeszcze bardziej zaczerwieniony na twarzy chłopiec - No włącz już ten głupi film. - skończył mówić i odwrócił, w akcie obrażenia na cały świat, głowę w bok.
- Już włączam, tylko nie bij, seksiaku! - zażartował głosem wyrażającym pełne w swej istocie przerażenie, po czym, na życzenie owego seksiaka, raczył uruchomić odtwarzacz DVD. W tym samym czasie popcorn był gotów, o czym poinformowała mikrofalówka. - No tak, jeszcze popcorn.. - pobiegł do kuchni i wrócił z miską pełną gorącego, maślanego popcornu i kostką masła w drugiej ręce. Ułożył kalorie na zapchanym stole.
- Emm, nie za dużo tego jedzenia...? Chyba sam to wszystko planujesz zje, PO CO CI TO MASŁO?!
- Mówiłem, musisz przytyć. Popcorn jest niby z masłem, ale nie wierzę opakowaniom, więc to jest speszyl for ju. - odpowiedział mu jedynie facepalm na twarzy młodego - Dobra, żartuję, nie musisz.. I tak mi się podobasz, chociaż kilka kilogramów by ci nie zaszkodziło. - zaśmiał się i dolał im wina.
"I znowu czuję się niezręcznie, po kija on to mówi?! Co ja niby mam mu odpowiedzieć, heee?!" - myślał siedząc zarumieniony cicho. Seans się zaczął dosyć ciekawie, gdyż pierwsze klatki ukazywały scenę łóżkową młodej kobiety z niewiele starszym, przystojnym mężczyzną.
- A, nie patrz! - krzyknął Sebastian i przewrócił zielonookiego tak, że teraz leżał pod nim na kanapie. Zasłonił mu natychmiastowo zielone oczy dłonią.
- Ha - ha, bardzo śmieszne. - zironizował Max próbując odciągnąć rękę z oczu. - No weź, puszczaj! - krzyknął próbując się wyszarpać spod ciała czarnookiego, który, nie opuszczając ręki z jego oczu, drugą objął dodatkowo młodzieńca w pasie, po czym pocałował zaborczo próbując wsunąć język do środka drobnych ust. "Cholera! No wiedziałem, że tak będzie!" - pomyślał zaciskając wargi, by tylko nie wpuścić intruza. Brunet po nieudanych próbach odsłonił zielone oczy i rozsunął drobne nóżki chłopaka kolanem, drażniąc coraz bardziej podniecające się krocze.
- No rozchyl usteczka, śliczny.. - rzekł specjalnie zniżonym głosem i polizał Maxa wolno po całej długości ucha, wsuwając delikatnie w nie czubek języka. Różowowłosego przeszedł dreszcz i powoli zaczynał czuć delikatne ciepło rozlewające się w okolicy podbrzusza. Nagle Sebastian podniósł się uwalniając zdezorientowane ciałko. - Hehe, nie martw się. Nie chciałem cie wystraszyć, tylko pocałować, sorry. Gniewasz się? - rozczochrał różowe kłaki.
- Ni..e - nastolatek podniósł się do pionu - Ale weź tak mnie nie strasz, co? - poczerwieniał jeszcze bardziej zauważając częściową erekcję u siebie. Podciągnął kolana do brody starając się ten dosyć niewygodny fakt ukryć.
- Spoko, spoko. Ale powiedz mi jedną rzecz, tylko tak szczerze. - znowu na twarz wpłynął ogromny banan - Ja ci się podobam? To znaczy, nie, że od razu się we mnie bujasz, czy coś - zaczął tłumaczyć, gdy zaobserwował strach na twarzy młodego - tylko tak ogólnie, czy ci się ogólnie chociaż trochę podobam, kumasz? - Maxa, delikatnie mówiąc, zatkało. W sumie, to cieszył się, że brunet zaznaczył tak dokładnie, o co mu chodzi, a nie zapytał od razu, czy się w nim kocha. Widać, że potrafi uzyskać zadowalające siebie informacje nie sprawiając większego zakłopotania u nikogo.
- Eee, tak chociaż trochę to, eeee, no chyba można tak powiedzieć.. - zaczął speszony wpatrywać się w film, byleby tylko nie patrzeć z tym wstydem w oczach, jak jakaś nastoletnia dziewica, gdy ma okres, w te piękne, czarne oczy.
- Dobra, nie martw się, nie zgwałcę cie przecież.. Chociaż żywej duszy nie ma w odległości kilkudziesięciu metrów, a ja bez problemu mógłbym wziąć to czego chcę.. - z każdym słowem Max zaczynał się bać i denerwować coraz bardziej. - Haha, żartuję(no co ty nie powiesz? =.="), luz. Pij, jak ci tak smakuje. A, i musisz zjeść, co najmniej, połowę tego - powiedział poważnym tonem głosu i wskazał ręką na zawalony żarciem stół. - inaczej nie wypuszczę cie stąd. Zielone oczy ze strachem otoczyły jedzenie.
- No chyba sobie znowu żartujesz.. - sięgnął zestresowany po kieliszek upijając zarazem kilka łyczków.
- Dobra, cicho, jedz i oglądaj. - potem, właściwie, to nic nie robili, tylko oglądali, śmiali się, jedli i pili. Sebastianowi nawet kilka razy udało się pocałować z języczkiem, rozluźnionego trzeba kieliszkami wina, Maxa. Półtorej-godzinna sielanka minęła, a droga różowowłosa istotka była na pięciu kieliszkach.
- Ehhh, nie mogę się podnieść....! Po chuja tyle żarcia kazałeś mi <bek> zjeść... - wymamrotał kładąc się na kanapie Max.
- Nareszcie przytyjesz, ale wiesz.. Zaplanowałem coś dla nas, tak na spalenie kalorii, bo ja, to w sumie przytyć nie chcę. - powiedział z cwanym uśmieszkiem na ustach brunet.
- Heee? Czyli? - podniósł się do siadu.
- Myślę, że ci się spodoba. No chodź. - pociągnął chłopaka za rękę. Ten tylko grzecznie udał się lekko chwiejnym krokiem w kierunku, jak się okazało, pokoju ciemnookiego.
- Połóż się na łóżku. - wydał niezbyt miłe polecenie z dziwnie poważnym wyrazem twarzy. Nie można ukrywać, że zdziwił tą nagłą zmianą nastroju nastolatka, który jedynie usiadł na brzegu czerwonego posłania. - Mówiłeś, że ci się podobam, tak? - spytał podchodząc do młodzieńca, a następnie pchnął go do pozycji leżącej. Natychmiast to wykorzystał i zawisł nad nim łapiąc w dłoń drobną męskość przez materiał spodni, przez co do uszu jego doszedł cichy świst wciąganego przez zęby powietrza. - Odpowiedz! - ścisnął mocniej dłonią krocze chłopca, który w odpowiedzi jedynie przytaknął głową i zmrużył powieki pod wpływem spazmu bólu zagłuszającego jakąkolwiek przyjemność z dotyku bruneta, jednak cała sytuacja zdecydowanie go pobudzała, mimo lęku. - No więc, mam wspaniałą wiadomość. Dziś kupiłem kilka.... hmm.... zabawek. Mam nadzieję, że ci się spodobają takie zabawy. - powiedział i zszedł z Maxa, by wyjąć z szafki przepaskę na oczy. - Nie masz prawa jej zdejmować. - Zasłonił nią całkowite pole widzenia zielonych oczu. Chłopak przestawał racjonalnie myśleć, nie mógł doczekać się tego, co szykował Sebastian. Tak, kilka kieliszków, i stał się odważniejszy. Usłyszał jakiś brzęk metalu, aczkolwiek nie mógł zobaczyć, co to takiego. Kilka rzeczy zostało rzuconych niedbale pod łóżko. Po chwili się przekonał, co to był za metal, gdy dał się bez szamotania zapiąć w dosyć solidne kajdanki nałożone na ręce i nogi, a następnie przypięte do ram łóżka. Podniecał się z każdą chwilą bardziej, co nie umknęło uwadze bruneta. Poczuł, jak zostaje powoli rozbierany. - Ej, przestań! - krzyknął zaczerwieniony, gdy spodnie wraz z bokserkami opuściły swe prawowite miejsce. Nie usłyszał odpowiedzi, bowiem sam wydał z siebie przeciągły jęk, gdy jego członek został natychmiast pochłonięty przez gorące usta Sebastiana. Rozpuszczone, kruczoczarne włosy śmiesznie gilgotały jego nagą skórę. To, co przeżywał, było cholernie przyjemne. Myślał, że od razu spuści się z rozkoszy w te kochane wargi. Jęknął z niezadowoleniem, gdy czarnooki zaprzestał tej cudownej pieszczoty. Przepaska została zdjęta z oczu. - No, jak już tak sobie leżysz przykuty, możemy zacząć się bawić. Może cie trochę uświadomię w obecnej sytuacji. - szybko zrzucił z siebie całe ubranie, stając przed łóżkiem ze swoim skarbem tak, jak go natura stworzyła. - Więc.. - odpiął mu ręce od łóżka, jednak nie pozostawił ich wolnych, gdyż spiął je z tyłu na pleckach zielonookiego. Wyciągnął spod łóżka pejcz i usadowił się pomiędzy rozszerzonymi nogami Maxa na posłaniu, klęcząc. Lewą ręką złapał za różowe włosy i przyciągnął je do własnego penisa. - Więc, teraz będziesz grzecznym chłopcem i zrobisz mi dobrze, albo spotka cię kara. - rzekł z rozśmieszeniem, a dzierżony w prawej dłoni pejcz nagle znalazł się na pośladkach chłopaka. Nie skomentował tych słów, a zabawa, jaką rozpoczął Sebastian nawet mu się podobała. Nie sprzeciwiając się, zaczął dogadzać swemu nowemu seme. Starał się jak najlepiej tylko mógł, ssał główkę penisa, czasem zjeżdżał ustami na jądra - Mhmmm, właśnie tak... - mruczał z rozkoszy wypychając rytmicznie biodra, by wbić się głębiej. Co chwilę na pośladki padały uderzenia pejcza. Po krótkim czasie z niechęcią odciągnął od swego krocza różowy łeb, mówiąc chłodne - Wystarczy. - wziął kluczyk i znów przypiął ręce Maxa do ramy łóżka, unieruchamiając go całkowicie.
- Coś źle zrobiłem....? - spytał niewinnie z dziwnym zaciekawieniem.
- Nie, po prostu mam zaplanowanych kilka atrakcji. - powiedział i wyjął spod łóżka trzy klipsy połączone ze sobą srebrnym łańcuszkiem. Zielone oczy rozszerzyły się widząc to metalowe coś. Sebastian zbliżył się do delikatnego torsu i zaczął ssać lewy sutek. Max mógł jedynie pojękiwać i wyginać się w łuk, gdy jego guziczek został mocniej zassany przez gorące usta. Na koniec brunet go przygryzł i cmoknął, by potem natychmiast ścisnąć go boleśnie metalowym klipsem. Do uszu dotarł syk bólu wydobyty z mrużącego paczadełka chłopaka. Spojrzał z bólem w czarne oczy, które po chwili zniknęły, ponieważ wilgotne usta zdążyły już posiąść we władzę twardy, prawy sutek. Zrobił z nim to samo co z lewym, a po pocałunku jego również spotkał los zaciśnięcia poprzez klips. Max nie wiedział tylko, po co ten trzeci, środkowy kawałek metalu. Ah, i jak zwykle, za chwilę się przekonał.
- Wystaw języczek i, jak na grzecznego chłopca przystało, nie protestuj. - rzekł zmysłowo głębokim szeptem przygryzając płatek ucha, a "grzeczny chłopiec" posłusznie wystawił lekko język. Po chwili pożałował wyboru, gdyż został na nim również zaciśnięty klips. Nie mógł go teraz schować w buzi, więc wilgotny narząd zwisał sobie swobodnie. Pojawiła się już pierwsza stróżka niezahamowanej śliny, która została zlizana dokładnie językiem Sebastiana. - Jaki cudowny widok.. A będzie jeszcze cudowniejszy. - powiedział śmiejąc się i wyciągając spod łóżka coś, na co oczy Maxa maksymalnie się powiększyły, otóż, mądry brunecik wymachiwał mu teraz przed twarzą różowym wibratorem z jakimś przełącznikiem. - Patrz, nawet pod kolor włosów ci wybrałem, żeby pasował. - zaśmiał się i wyjął spod łóżka pełnego niespodzianek, jakiś różowy lubrykant. O dziwo, prawie połowy nie było. "Ciekawe co z nią się stało... =.=" - zironizował w myślach zielonooki, bo jedynie na to pozwalał mu obecny stan rzeczy. Nastolatek bał się bardziej, jednak rosło również podniecenie. Seba wylał na dwa palce sporą ilość żelu, po czym skierował je do wejścia różowowłosego. Spojrzał w zielone oczy z wyższością, a kiedy i one się na niego patrzyły, wsunął naraz dwa palce, czego skutkiem ubocznym był krzyk bólu, mimo, że nawilżenie sporo dało, dziewicza, ciasna dziurka nie była przyzwyczajona do takich sytuacji w ogóle. - Aaaaghh, fefdaj! - krzyknął niespecjalnie wyraźnie i zaczął trząść się wyginając ciałko w ponętny łuk, gdy brunet energicznie ruszał palcami w jego wnętrzu nie zwalniając, oraz, nie pozwalając na chwilę głębszego oddechu. - Że co? Wybacz, ale nie rozumiem, co mówisz. - zaśmiał się ściskając lewą ręką pośladek młodzieńca. (prawą miał zajętą, oczywiście) - Dobra, chyba wystarczy. - burknął sam do siebie i wyjął palce ze zmęczonego wejścia chłopaka, chociaż to był dopiero początek. Wylał sporą ilość żelu na wibrator, po czym zaczął go w niego wpychać. - Aaaachhh, folniej! Jeft fa tuwy... (tłumaczenie: Aaaachhh, wolniej! Jest za duży...). - jak zwykle, na jego słowa Sebastian nic nie zważył, gdyż wepchnął w niego prawie cały wibrator, przy wtórnych temu jękach. Odczekał chwilę, by młody mógł się jako tako przyzwyczaić - A teraz, niespodzianka.. Hehe... - powiedział i włączył urządzenie na najwyższy poziom wibracji. Zadowolony słyszał krzyki i obserwował, rzucającego się z wyginaniem na przemian ciała, Maxa. To, co czuł w tej chwili młodszy, nie mieściło się dla niego w skali światowej. Wiedział, że wystarczy jeden ruch na penisie i dojdzie. Ta rozkosz rozrywała go od wewnątrz, gdy wielki wibrator wiercił się energicznie w gorącym, ciasnym środku, i najwyraźniej, nie miał zamiaru w najbliższej przyszłości przestać. Sebastian chwycił metalowy wisiorek łączący klipsy na jego sutkach oraz języku, a następnie lekko go podciągał kilka razy do góry, ciągając obolałe, czerwone guziczki. Gdy znudziło mu się męczenie jego sutków, pochwycił w dłoń naprężonego członka, łaskawie pozwalając dręczonemu na spełnienie, które nastąpiło po kilkunastu szybkich ruchach ręki. Wyjął z niego wibrator i wyłączył. Max był już wystarczająco zmęczony, chciał odpocząć. Patrzył z wyczekiwaniem na Sebastiana, oczekując zapewne odpięcia, co nie nastąpiło. Brunet, owszem, odpiął go, lecz jedynie nogi. Zgiął je w kolanach, mając doskonały widok na jeszcze wpół otwartą, wymęczoną wibratorem dziurkę. Aż ślinka mu ciekła, której pozbył się plując dwa razy na kusząco wyprężone wejście, po którym zaczęła owa ciesz powolnie spływać. Chłopak wzdrygnął się na myśl, że to nie koniec, chociaż w sumie, to Sebastian ani razu jeszcze nie doszedł. Za chwilę poczuł, jak coś sporego, twardego i gorącego wsuwa się za jednym ruchem całe w jego własne ciało. Brunet jęknął przeciągle i zaczął szybko poruszać się w ciasnym wnętrzu, czasem wymierzając solidniejsze klapsy w jędrne pośladki. Wzdychał z przyjemności za każdym głębokim pchnięciem, w przeciwieństwie, do nieustannie jęczącego głośno Maxa. Znowu jego skarb dumnie stał na baczność, gdy penis trafiał za każdym razem idealnie w prostatę. Rozkosz zaczęła potęgować dłoń Sebastiana poruszająca się w rytmie pchnięć na jego członku. Po kilku chwilach różowowłosy doszedł z przeciągłym jękiem po raz drugi, a zaraz po nim brunet z głośnym, męskim westchnieniem, gdy poczuł zaciskające się na jego "sprzęcie" mięśnie. Pocałował Maxa w usta, odpiął kajdanki i zdjął klamry.
- Byłeś cudowny. - powiedział i położył się obok niego, by uspokoić nierówny oddech. Doskonale słyszał głośne bicie ich serc. Różowowłosy zasnął po kilku minutach wtulony w nagi tors Sebastiana i otoczony jego silnym ramieniem, wsłuchując się w jego oddech, jak w kołysankę. Po chwili w krainę Morfeusza odpłynął również brunet, zasypiając przy swym skarbie

Moja nowa szkoła częśc 2

 Seba dosiadł się do Maxa na "łóżku" i objął go ramieniem. Ten odskoczył natychmiastowo i usiadł na obracany fotelik obok.
- Ehh... No jak prawdziwe, dzikie zwierzątko.. - pokręcił głową z udawanym smutkiem.
- Rety, zamknij się wreszcie! Takich jak ty, to powinno się w szpitalach psychiatrycznych zamykać, pff! - znów zaczął histeryzować zielonooki.
- Tak w ogóle, Max - zaczęła pielęgniarka - interesujący kolor włosów, doprawdy, pierwszy raz spotykam nastoletniego chłopaka z różem na gło..
- ALE TO WCALE NIE MOJA WINA, JA TAK NIE CHCIAŁEM! - znów niemalże krzyczał zbulwersowany - Koleżanka na praktykach fryzjerskich mówiła, że wyjdzie wiśniowy.. I miał wyjść! Ale na moich blond włosach, to chyba widać, jak jej się ta czerwień udała =.='' - Sebastian pod koniec wyżalania się kolegi rozczochrał (o ile przy jego obecnej "fryzurze" było to w ogóle możliwe) mu jego różowe kłaczki dodając od siebie - Oj tam oj tam. Mi tam się podobasz w różowych włoskach, ale widziałbym cię jeszcze w króciutkim fartuszku sexownej gosposi z widocznym, jędrnym tyłecz... AŁŁŁ! - tak. Max miał już dość tej jego idiotycznej gadki i z całą siłą nadepnął mu na stopę. - KURWA, A TO NIBY ZA CO?! - krzyknął zdenerwowany łapiąc różowowłosego za włosy i już wymierzyłby mu cios w policzek, gdyby nie interwencja kobiety - No już, uspokójcie się chłopcy! Krew ciężko się sprząta, a chyba nie chcielibyście, by mnie krzyż rozbolał! - zażartowała udając naburmuszoną i odsuwając od siebie chłopców. A raczej Sebastiana ze wścieklizną chcącego polania się krwi z ciała bogu ducha winnego siedemnastolatka. - A co do herbaty, to malina z miętą może być? - znów uśmiechnęła się na całym ryju ukazując jedyne 3 zęby, co troszkę z deczka denerwowało już Maxa, lecz wraz z brunetem jedynie pokiwali głowami na "tak". Na chwilę zapadła cisza przerwana przez nieśmiałe pytanie młodszego chłopaka.
- Emm... A tak właściwie, to czemu jesteś w 2 klasie? Nie żeby coś, tylko ja tak.. Nie wyglądasz mi na... No na drugoklasistę.. - głuchy usłyszałby zdenerwowanie, ale i lekką odwagę w jego głosie.
- Bo nim nie jestem. Powtarzam 2 klasę.
- Tak źle się uczysz? *.*
- Haha, nie, nie. W szpitalu sporo leżałem i po prostu nie zaliczyłem frekwencji.
- Umm...
- A na co leżałeś? A FAJNIE BYŁO?! - spytał wolniejszym i dużo głośniejszym głosem wytrzeszczając jakby w nadziei gały wprost na ciemnookiego i lekko wychylając głowę w akcie istnie aktorskiego zdziwienia, ale także zaciekawienia, jakby pytał się kogoś o wrażenia ze skoku na bungee. Sebastiana ogarnął facepalm. "On jest takim idiotą i nie leżał nigdy w szpitalu, czy struga debila?! Przecież nawet skończony kretyn na poważnie nie zapytałby się o coś równie absurdalnego. Tak chce grać? Ok."
- Tak, było wspaniale i zajebiście, w ogóle odjazdowo i kapitalnie, wiesz..
- Fajnie! - odparł entuzjastycznie - A na co leżałeś?
"Więc on chce to dalej ciągnąc.. Niech będzie."
- Na skręt kiszki, kurwa. Skręciła mi się no i całą drugą klasę przez to w szpitalu przeleżałem. Cóż, życie...
I wtem zadzwonił dzwonek oznajmiający przerwę. Oboje pożegnali się z kobietą i ruszyli do klasy po rzeczy. Gdy je zbierali odezwał cię Seba.
- Teee, młody. A co z tym twoim nosem?
- ... - ... - o kurwa... - szepnął łapiąc się za nos - Eee, pewnie tylko krew poleciała i wszystko już w porządku. - zaczął zastanawiać się, czy to zwykła koleżeńska troska. "Nie, nie, nieee...! O czym ja do cholery myślę?! Czaruś, ty zboczuszku! Przecież mi na tym zboku nie zależy, nie jestem taki, jak on! On jest zły, zły, zły, zboczony, zły, podniecający, tfu, co ja myślę, ZŁYYY DO SZPIKU KOŚCI!" powtarzał to sobie w myślach, jak jakąś mantrę, przez co idąc przed siebie zamyślony ku drzwiom sali nie zauważył stojącego w nich Sebastiana i wpadł na niego. A dokładniej, w jego ramiona, które teraz silnie go otaczały trzymając w zaborczym uścisku.
- No widzisz, sam pchasz mi się w ramiona, malutki. - zjechał w tym momencie dłońmi na pośladki różowowłosego - Jaki ty uroczy... - Max natychmiast odepchnął go od siebie krzycząc - Ja tylko się zagapiłem! Daj mi wyjść i przestań, do jasnej anielki zwracać się do mnie w ten chory sposób!
- Oj, znów świrujesz, mały świrze. Uspokój się, bo ci z tych nerwów temperatura w dziurce się podniesie, hahaha.... Normalnie pewnie jesteś tam gorący, ale miło z twojej strony, że o mnie myślisz i się starasz, heheee....
- SKOŃCZ JUŻ! JESTEŚ OBLEŚNY, OKROPNY I W OGÓLE! I FOCH! I Z PRZYTUPEM! - znów spróbował wyjść. Znów nadaremnie. - PFFF! A chcesz, to sobie stój, mam to w dupie, ja siadam! - A Seba tylko zaśmiał się widząc, jak nieźle wkurwiony kolega ze złością odsuwa krzesło, na którym za chwilę siada teatralnie prychając i odwracając głowę w bok, a ręce krzyżując na piersi. Nadął jeszcze śmiesznie na dodatek policzki w akcie jakże wielkiego obrażenia na cały świat.
- Haha, jeszcze panience radzę założyć nóżkę na nóżkę. A może panienka życzyłaby sobie masaż stóp ^.^ "Ale zajebisty musiałby być z niego uke.. Gdyby tylko usiadł mi na kolanach, hahaha, bosko by wyglądał. Z chęcią nakarmiłbym go, jak małe dziecko.. Ciekawe, czy dałby radę mnie ujeżdżać, heeheeee. Kurwa, doprowadzę do tego. Jeszcze zobaczy, jak będzie błagał o więcej. Ahh, ciekawe, jak uroczo by było, gdyby jęczał mi prosto do ucha z przyjemności tym swoim cieniutkim głosikiem.." - rozmyślał tak patrząc się prosto w lazurowe oczy, lecz widać było, że myślami jest zupełnie gdzie indziej. W swojej odległej krainie.
- Eee, czemu się tak dziwnie patrzysz? - zapytał Max ze zdenerwowaniem. Pierwszy raz widział tak intensywnie, można powiedzieć, "myślącego" bruneta.
- Co? A, nie, nic. Nieważne, gdzie teraz mamy lekcje?- "otrząsnął" się Sebastian. Widocznie nieźle zdziwił tą odpowiedzią swojego seksiaka (rozpierdala mnie ta nazwa xD), którego jeszcze chwilę temu rozbierał w myślach.
- Wf, na sali.
- Aha, to okej, chodźmy. - ku zdziwieniu chodzącego, różowego łba Seba wyszedł od razu kierując się na salę. Widać zapomniał o swoim zamiarze "więzienia" go w sali matematycznej.
Max podbiegł do niego i oboje udali się w całkowitej ciszy pochłonięci myślami do szatni. Chłopcy z klasy w większości dopiero wybierali spodnie i t-shirty z plecaków. Czarnooki został przywołany do "swojej" grupy chłopaków. No cóż, był lubiany i dosyć popularny, to trzeba przyznać. Zielonooki podszedł do drugiej ławki w średnim pomieszczeniu i w kącie zaczął wyciągać strój na wf. Do jego hobby nie należało paradowanie w samych bokserkach przed kilkunastoma chłopakami, stąd te miejsce. Nie chciał zwracać uwagi reszty na swoje ciałko. Zdjął koszulę w kratę i bluzkę, po czym szybko włożył na swoją blada klatkę piersiową koszulkę. To samo ze spodniami, lecz te zmienił akurat na krótkie, bo niesięgające nawet połowy ud, czarne firmowe spodenki z dobrego materiału i małym logiem Adidas. Idealnie(czyt. SEKSOWNIE, jak na uke, oczywiście) opinały kuszące, zgrabne nóżki i pośladki. Uroczo wyglądał w nich i z białym t-shirtem z dwiema różowymi dłońmi naturalnych rozmiarów na piersiach(których nie ma, bo jest deską xD). Zupełnie, jakby ktoś zanurzył dłonie w różowej farbie i chciał się upewnić, co do płci osobnika noszącego tę koszulkę, poprzez złapanie za cycki(baba) lub wyczucie ich braku(a jednak chłopak), których, jakby okazało się potem - osoba nie miała.
Różowowłosy właśnie wiązał nie takie stare air maxy, gdy do jego uszu dotarł głos jakiegoś z chłopaków, a potem gwizdnięcie i słowa " No, no! Sebuś, brawo, haha! Dobry jesteś!". Na dźwięk tego imienia, a właściwiej, to zdrobnienia, zielone oczy pod wpływem impulsu musiały skierować swój wzrok w stronę środka przebieralni. Czuł, jak się czerwieni, gdy zobaczył nieprzeciętnie wielkich rozmiarów męskość opinającą się w slipkach bruneta. Sebastian stał szczerząc się tylko w bieliźnie, a na rękach trzymał takiego grubaska z klasy - dobre osiemdziesiąt pewnie ważył, mały nie był. Teraz DOBRZE widać było jego niemałe, napięte mięśnie i męskość wyraźnie opinającą się w materiale slipek. Max znów skarcił się mentalnie za wpatrywanie w jedynie tą część na ciele kolegi. Oczy wszystkich chłopaków skierowane były w stronę środka pomieszczenia, a jeden, co siedział obok różowej czupryny, to nawet czas mierzył, ile Sebastian wytrzyma z grubciem na rękach. "No fajne przedstawienie mają. Przecież on zaraz się pewnie połamie! A podobno stopień głupoty jest wprost proporcjonalny do liczby przyglądających się osób..." - rozmyślenia zielonookiego przerwane zostały przez wejście wuefisty chcącego zapewne pogonić chłopaków jakimś tekstem typu: "Nawet babom tyle czasu nie zajmuje przebieranie się", lecz jedyne, co wyszło mu z ust na widok Sebastiana to - Eeee, Sebastian, dziecko, na litość boską, ubierz się i odłóż Michałka! Za minutę widzę was wszystkich na sali! - patrzył się na Sebastiana, który ostatnimi siłami klęcząc niemalże podchodzi do swoich spodni na podłodze - Boże, zlituj się nad nim.. Żeby obdarzyć człowieka tak niskim IQ... Sebastian, ALE W INNEJ KOLEJNOŚCI! Najpierw go odłóż, a potem się ubierz, no cholera jasna, rety, przepraszam dzieci! - W tej chwili każdego doszedł głos wydzierającej się wuefistki - MAAAARCIN, CO TY TAM TYLE ROBISZ?! - rzekomy "Marcin"(ten wuefista - info dla skrajnie tępych ^.^) skierował się do drzwi szepcząc w tym czasie i narzekając na swój los, co jednak usłyszeli jego uczniowie - Kurwa mać, co za pojebana kurwa.... - nauczycielowi wuefu odpowiedział śmiech chłopaków.
Seba zaczął nakładać na siebie szybko czarne, dresowe spodnie za kolano i granatową koszulę z jakimiś czarnymi napisami po angielsku na wzór graffiti. Wszyscy wyszli, tylko on jeszcze wiązał włosy, co, jak jemu na złość - nie wychodziło "idealnie" według niego. Biedny. Chłopaki ustawili się już w dwuszeregu. Nikt nie stanął za Maxem, gdyż była nieparzysta liczba osób. Przynajmniej do czasu, gdy to wszedł jeszcze nienaturalnie powolnym krokiem, gorzej niż mucha w smole, dalej siłujący się z kucykiem, czarnowłosy.
- Ooo, więc jaśnie wielmożny Pan Sebastian raczył w końcu zaszczycić swą obecnością ten cały plebs zebrany na sali. - dogryzł wkurzony refleksem swego ucznia wuefista.
- Hehehe.. Oczywiście, ZNAJCIE MOJE DOBRE SERCE, PACHOŁY I SŁUGUSY! - zażartował czarnooki stając w tej chwili za różowowłosym, na co ten przewrażliwiony już, co da się zauważyć, odskoczył krzycząc - COO?! TYYY! - wskazując palcem na czarnookiego z mordem w paczałach.
- Ej, mały, no weź już nie świruj i stawaj normalnie przede mną. Może nie zauważyłeś, ale jestem wyższy, i jako, że ani ty, ani ja nie mamy z kim stać, zmuszony jesteś stać przede mną. - chłopak właśnie zrozumiał, że "troszkę" go poniosło wydzierając się na całą salę gimnastyczną i lekko zarumieniony ze wstydu(hej, przecież teraz każdy gapił się na niego, jak co najmniej na wariata z nożem w ręku w stroju klauna z rąbkiem od spódnicy baletnicy, który uciekł z psychiatryka, bo mu izolatka przestała się podobać) stanął w bezruchu wgapiając się w podłogę.
- Nie smutaj. - zaczął szeptać, podczas sprawdzania obecności przez wuefistę, do ucha Maxa Sebastian - Chociaż jesteś taki uroczy, gdy rumienisz się przeze mnie, jak wtedy w szatni, gdy tak niby niezauważalnie patrzyłeś się na mój skarb. Zauważyłem te spojrzenie. Spodobało mi się. - po zielonookim, jak się spodziewał, zauważył jedynie ignorancję. Jenak, jego zdenerwowane skubanie końca bluzki i delikatne dreszcze spływające po ciele, gdy tylko mówił mu do ucha głębokim tonem głosu szepcząc i wręcz zahaczając ustami i nosem sterczących włosów, były oznaką uważnego analizowania każdego wyszeptanego słowa. - Heh.. Wiesz.. W tym stroju sam się prosisz o porządne zerżnięcie. Przeze mnie, oczywiście. Nawet nie wiesz, jak kusisz w krótkich, opinających się, nawet zwyczajnych ciuszkach. Wypiąłbyś się ładnie dla mnie? Hmm? - różowowłosy czuł, jak z każdym zbereźnym zwrotem do niego, jego policzki czerwienia się coraz bardziej, jednak dalej starał się go "ignorować" - Usiądziesz mi na kolanka? Będziesz jęczał mi prosto do ucha moje imię podczas, gdy ja będ... - Max już nie wytrzymał. Czuł wręcz zbyt wyraźnie, jak jego spodenki zaczynają robić się zbyt ciasne, musiał mu przerwać, wyjść, żeby tylko nikt tego nie zobaczył. Ze złością kopnął bruneta w krocze i poprosił wuefistę o zgodę na wyjście do toalety. Jak wystrzelony z procy od razu się tam udał. Sebastian złapał się z piskiem za krocze, a następnie poprosił o to samo i zły na różowowłosego wybiegł za nim wkurzony. Po chwili znalazł się przed drzwiami męskiej łazienki. Otworzył je cicho i nie mógł się napatrzeć widokowi, jaki ujrzał. W kącie stał Max. Nie stał tak zwyczajnie. Rękę miał poruszającą się lekko w spodenkach. Nie trudno brunetowi było zgadnąć, co mały robi. Doskonale wiedział też, że to przez niego się tak podniecił. Najwyraźniej nastolatek nie zauważył w dalszym stopniu wkurzonego gościa, który bezszelestnie wtargnął do środka. Seba z gracją i ciszą godną kota na polowaniu podszedł do odwróconego kolegi i kopnął go ze złością tak, że ten aż się przewrócił. Max wystraszony i jednocześnie zawstydzony spojrzał na "gościa", lecz nie zdążył nic wymówić, gdyż owy gość złapał go dosyć boleśnie za włosy i pociągnął z niewiarygodną siłą do jednej z kabin zasłaniając zielonookiemu jedną dłonią szczelnie usta. Mały w natłoku zdarzeń za mocno nie protestował, więc już po chwili siedział rzucony w niewielkiej kabinie przed Sebastianem siłującym się ze starym zamkiem w drzwiach kabiny. Gdy już ich zamknął obejrzał się i spojrzał z wielkim uśmiechem na kolegę.
- Heh.. Klęknij. - popatrzył z rozbawieniem w oczach i oparł sobie ręce na biodrach. Widok przestraszonego i zdezorientowanego Maxa go po prostu śmieszył.
- No chyba sobie żartujesz. Nie rób sobie jaj i otwieraj te drzwi!
- Hehe... Ja nie żartuję, za to ty teraz tak. - z bananem na twarzy(szerokim uśmiechem xD) złapał lewą ręką za różowe kłaki chłopaka, a drugą wymierzył mu cios w policzek.
- KLĘKAJ! - w tym momencie zły złapał boleśnie ściskając za podniecone bliskością bruneta krocze młodzieńca. Dla własnego dobra różowowłosy postanowił nie denerwować jeszcze bardziej dziwnego kolegi. W końcu nie wie, do czego ten może się posunąć. W sumie, to mógłby go nawet zgwałcić w tym pieprzonym kiblu, a nikt by nie zauważył. Przecież nikt nie widzi.. Grzecznie, lecz z widoczną niechęcią wreszcie uklęknął. A, że na jego nieszczęście kabina wielkich rozmiarów nie była, jego twarz właśnie była oddalona o jakieś marne kilkanaście centymetrów od wyraźnie podnieconego członka bruneta. Zielone oczy rozszerzyły się niewiarygodnie, gdy Sebastian bez większego skrępowania opuścił swoje spodnie wraz z bielizną, ukazując Maxowi wcale niemałych rozmiarów, stojącą męskość.
- Widzisz, co narobiłeś, seksiaku? Teraz się tego pozbądź. - z uśmiechem przybliżył jeszcze bardziej swe biodra do twarzy w dalszym stopniu oszołomionego nastolatka, by za chwilę wziąć w prawą dłoń swój skarb u trzonu i poklepać nim policzek klękającego, lewą łapiąc za różowe włosy. W tym momencie zielonooki całkowicie się ocknął i wrócił do chorej rzeczywistości.
- Ja pierdolę, nie żartuj już sobie, oke? Już dosyć mnie wystraszyłeś! Wypuść mnie teraz! - chciał się podnieść, lecz uniemożliwiła mu to lewa dłoń bruneta, która nagle szarpnęła jego różowymi kłakami porządnie i przyciągnęła do stojącego, jak maszt, penisa. Prawa znów zadała cios w policzek.
- Słuchaj, mały. Zaczynasz mnie denerwować swoją głupotą. Albo w tej chwili zabierzesz się do roboty, albo za chwilę przestaniesz być prawiczkiem, jak cie siłą rozdziewiczę! - warknął zły. Te słowa przeraziły Maxa wystarczająco, by za chwilę w niedowierzaniu samemu sobie, otworzyć buzię i zaczął oblizywać główkę penisa Seby, którego za chwilę wziął do buzi i zaczął ssać kręcąc lekko głową. Brunet odchylił lekko do tyłu głowę z przyjemności, lewą dłonią nadając szybszy rytm poruszającej się na jego sprzęcie głowie Maxa. Co chwilę spoglądał na niego, co jeszcze bardziej go podniecało. Ten widok drobnego ciałka, które wręcz z zachłannością próbowało brać co chwilę to więcej do ust. Jedną dłoń różowowłosy oparł na biodrze czarookiego, a drugą subtelnie, lecz zdecydowanie pieścił jego jądra, chcąc dać mu jak najwięcej rozkoszy. "Czyżby mu się podobało? Tak się dzieciak angażuje.. Chyba należy mu się jakaś nagroda..."
Przekonany swoimi myślami wyciągnął swego członka z ust Maxa. - Dobra, wstań i ściągnij spodenki. Zielonooki zdziwił się jego rozkazem, ale zrobił tak, jak ten chciał. Tego, co za chwile się stało, chyba najmniej się po brunecie spodziewał. Otóż, Sebastian przycisnął go do ściany, łapiąc swoją ręką jego i kierując na powrót na swój nabrzmiały skarb. Max szybko załapał i zaczął dogadzać ciemnookiemu ręką. Seba złapał w swą dłoń niewielką męskość różowowłosego i również mu zaczął sprawiać przyjemność. Złączył ich usta w wilgotnym, przeciągłym pocałunku. Badał zaborczo jego podniebienie i zęby. Swym językiem zapraszał do wspólnego tańca jego język, ocierając się o wilgotny narząd. Po chwili Max zaczął nieśmiale oddawać pocałunek. Nawzajem sprawiali sobie przyjemność i wzdychali co chwilę swe w usta, ocierając się erotycznie ciałami. Oboje szybko osiągnęli szczyt przyjemności prawie w tym samym czasie we wspólnie przeżytym orgazmie, wylewając się w swoje dłonie i głucho wzdychając. Potem bez słowa założyli bieliznę, spodnie, i w ciszy opłukali ręce, by za chwilę udać się na salę gimnastyczną. Sebastian czule pocałował z uśmiechem w czubek głowy kolegę przed wejściem na salę. Następnie, jakby nigdy nic, zmęczeni zaczęli grać z pozostałymi chłopakami z klasy w siatkówkę. Podczas meczu Max źle się poczuł i został zwolniony do domu. Do szkoły przyjechała po niego mama. Droga do domu minęła w ciszy. Chłopak nie spodziewał się, że usłyszy takie informacje od matki po powrocie do domu.
- Max, synku.... - zaczęła.